„Weszliśmy w epokę wyjątkowo niskiego bezrobocia. I to nie jest dobra wiadomość” pisze dla Dziennik Gazeta Prawna Sebastian Stodolak, wiceprezes WEI.
„Bezbezrobocie” w Polsce (i w innych krajach, w których występuje) nie wynika z tego, że gospodarka znajduje się w wyjątkowym rozkwicie napędzana przez rosnące produktywność i innowacyjność. To prawda, że rozwijamy się dynamicznie, ale w ciągu ostatnich trzech lat przekonaliśmy się, że i nas dotykają recesje (wcześniej szczyciliśmy się tym, że nas omijają). Jeśli chodzi o produktywność rozumianą jako TFP (łączna produktywność czynników produkcji), to choć rośnie ona w tempie odrobinę powyżej produktywności sąsiadów, po rozebraniu na czynniki pierwsze okazuje się, że w strategicznie ważnym sektorze – wytwórstwie, już od 2012 r. znajduje się w stagnacji.
Jedną z przyczyn niewystarczającej witalności pozostaje niski poziom konkurencji. Jak zauważa ekonomista Damian Olko w raporcie „Twórcza destrukcja kontra przedsiębiorcze państwo”, dekadę temu tylko 10 proc. małych i średnich przedsiębiorstw twierdziło, że odczuwa słabą lub umiarkowaną konkurencję. Obecnie to niecałe 20 proc. „Bariery dla konkurencji w Polsce spowodowane ingerencją państwa są istotnie wyższe niż w większości z 38 krajów OECD. Nasz kraj zajął 25. miejsce w zbiorczym rankingu za 2018 r. Największym problemem jest negatywny wpływ własności państwowej (35. miejsce), a także antykonkurencyjne regulacje w sektorach sieciowych (28. miejsce)” – pisze Olko.
Całość artykułu możecie przeczytać TUTAJ