– Ja mam o Davos takie zdanie jak Nassim Nicholas Taleb. On nazywał je dorocznym spotkaniem intelektualistów, ale jednak idiotów. Czyli ludzi, którzy czytają „New York Timesa” i myślą, że dzięki temu wiedzą, jak rozwiązać problemy całego świata. To jest kwestia, która ma bardzo wiele wymiarów. Przede wszystkim jest to problem ekspertów, którzy siedzą w swoich gabinetach w Brukseli i wymyślają, jak rozwiązać problemy odległych części świata. Najczęściej to nie działa, ponieważ nie znają oni lokalnych uwarunkowań, a czasami po prostu identyfikują złe problemy. To jest droga donikąd – mówił Sebastian Stodolak, wiceprezes WEI w wywiadzie dla Radia SuperNova.
– Drug wymiar jest bardziej niebezpieczny, ponieważ do Davos zjeżdżają także przedsiębiorcy i politycy. Owi przedsiębiorcy mają na względzie swój własny interes, co jest zrozumiałe. Nie myślmy, że oni tam przyjeżdżają, żeby zbawiać świat, chociaż oczywiście taka narracja jest do tego wszystkiego doszywana. Przyjeżdżają tam, żeby robić biznes, spotkać z innymi przedsiębiorcami i politykami, bo – jak dobrze wiemy – mniej więcej połowa PKB w wielu państwach rozwiniętych jest generowana w relacjach między rządem a biznesem, w ramach przetargów publicznych, subsydiów itd. Więc ci biznesmeni chcą sobie tak poukładać relacje z politykami, żeby największy strumień pieniędzy wpłynął do nich, a nie do konkurencji – dodał.
Całej rozmowy można posłuchać TUTAJ.