Trump nie był pierwszym który bił na alarm, że Europa musi więcej wydawać na zbrojenia jeżeli ceni sobie swoją wolność. Ale trzeba było tego nieokrzesanego brutala i nieprzewidywalnego noworysza, żeby Europa usłyszała. Trump nie prosił, nie przekonywał, tylko oznajmił, że NATO straciło sens. Nie żeby wróg zniknął, przeciwnie. Rosyjski apetyt rósł z każdą kolejną redukcją zbrojeń w Europie. Zniknęła tylko wola walki. Trump nie mniej nie więcej tylko oznajmił – walcie się. Nie płacicie, to ja wychodzę.
Trzy lata temu na szczycie przywódców Unii Europejskiej Obama apelował, że obrona europejskich wartości nie może ograniczać się do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Sześć lat temu sekretarz obrony Robert Gates ostrzegał przywódców NATO, że rządy w Ameryce za chwilę przejmą politycy – „ci, dla których zimna wojna nie była życiowym doświadczeniem, którzy nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków” i za chwile zaczną zadawać pytania o sensowność NATO a zwłaszcza ogromnych wydatków jakie ponoszą amerykańscy podatnicy. Dokładnie 20 lat temu Madleine Albright w Pradze mówiła, że to już najwyższy czas, żeby ustabilizować wydatki na poziomie deklarowanych 2 proc. PKB. Powołała nawet komisję intelektualistów „Znaczenie zbrojeń dla budowy solidarności europejskiej w czasach pokoju”. Skończyło się konferencją na uczelni Sorosa czy jakiejś takiej. Dużo słów, które nie robiły wrażenia.
Przeciwnie Niemcy, Francja, Holandia kontynuowały swoje cięcia i zachodziły w głowę czy może da się lepiej to wojsko wykorzystać do robót publicznych. W środę szef NATO Jens Stoltenberg spotkał się z dziennikarzami w Brukseli i pochwalił administrację Trumpa za przykład, prezentując budżet zwiększający wydatki wojskowe w Europie o 40 procent. W kolejce stają – Francja, Niemcy, ba nawet Włochy gotowe wypełniać swoje dzienniczki, bo nie sposób inaczej nazwać obowiązkowe od teraz sprawozdania każdego z państw NATO w sprawie podnoszenia wydatków i co równie ważne – struktury wydatków.
Można? Można. Z terrorem też się uda, byle problemu islamskich terrorystów nie zostawiać tym razem ekspertom od odróżniania złego islamu od dobrego i rozumienia rozterek młodych zamachowców.