Idą wybory, a tu du.a

Doceniasz tę treść?

Nie wiem od czego zacząć swe rozważana na temat zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Od dupy, czy od Żyda. Niech będzie, że od dupy.

 

Ty tańcz, tańcz Rosja

Ty płacz Europa

A u mnie jest taka piękna dupa

To refren jednego z największych przebojów rosyjskich. Dla Państwa gra i śpiewa zespół disco-rusko „Glukoza”. Wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego jest już mniej więcej znany, więc Bruksela się zapłacze. Znów zwalą na Rosjan, a im więcej zwalać będą, tym raźniej wokalistka „Glukozy” po estradzie będzie pląsać i klepać się po wypiętym w stronę kamer kształtnym tyłku.

Nie ma lepszego sposobu na umacnianie zachwytu Rosjan nad Putinem niż wmawianie, że oto za jego sprawką dokonuje się Brexit, w Ameryce rządzi Trump, a we Francji, Włoszech, Szwecji, Węgrzech, Finlandii, Hiszpanii, Austrii, Holandii, Belgii, Niemczech i gdzie tam jeszcze umacniają się populiści.

Będzie jak w tym dowcipie o Żydzie Mosze, właścicielu sklepu z mydłem.

– Phroszę pana. Jak ja lubię czytać te zagraniczna gazeta. Jak one mnie dobrze na serce robią. Jak mnie się od niej chce śpiewać. Co ja mówię. Mnie się chce tańczyć i śpiewać. Mnie się chce nawet phrenumerata kupić. Ja tu ciągle czytam, że ja mam bank światowy, że ja Ameryka i świat rządzę. Że ja w Europa kahrty rozdaję, że ja wszystkich wyzyskuję. Phroszę pana, jak mnie jest przyjemnie jaka ja czytam ta gazeta – raduje się Mosze.

Tak, czy owak niektórym przyjemnie, ani do śmiechu nie będzie, chociaż Donald Tusk obwieścił nam, że przecież uśmiechanie się to, inaczej niż u Polaków, immanentna cecha społeczeństw Zachodniej Europy. Ja nie wykluczam, że wszyscy permanentnie się uśmiechają do przewodniczącego Rady Europejskiej. Coś w tym spostrzeżeniu jest. Swego czasu ekipa filmu „Pań i Władca na Krańcach Świata” szukała statystów o wrogim spojrzeniu, ponurych, pooranych zgryzotami twarzach, doświadczonych bólem, z których bije skrajnym pesymizmem. Takich statystów co to mieli wcielić się w role niedożywionych, okaleczonych marynarzy ostatniego szeregu, którzy niemal całe swe życie spędzają w ciasnych, zaśmierdłych kajutach pod pokładem. Jakimś cudem załoga filmu trafiła do Polski. Wychodzą ci oni z hotelu na ulicę, patrzą na przechodniów i mówią: Bierzemy ich jak leci. Wszyscy się nadają.

To było w 2002 roku. Od tego czasu podkowy ust nieco się wyprostowały. U Polaków kąciki lekko się podniosły, a u Europejczyków opadły, choć zapewne nadal noszą oni w sobie jakiś gen optymizmu, układności i mechanicznej uprzejmości. Kiedy jednak patrzy się na brutalność francuskiej policji od pół roku, co sobota pałującej i traktującej gazem obywateli, jak przypomni się sceny po referendum w Katalonii, zamieszki w Niemczech, czy Belgii, to ciężko się z obserwacją Tuska zgodzić. A wszystko wskazuje, że to dopiero początek prawdziwych problemów, przynajmniej dla eurokratów.

Założona ledwie kilka tygodni temu Partia Brexit ma w sondażach przed wyborami europejskimi większe poparcie niż Konserwatyści i Laburzyści razem wzięci. Dynamika notowań jest taka, że twardzi zwolennicy opuszczenia Unii mogą uzyskać nawet 50%. To przynajmniej ucięłoby bezsensowne dyskusje o powtórnym referendum.

Wszystko wskazuje na to, że we Francji wygra Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen. Także we Włoszech wygra wyklęta w Brukseli Liga ze swym przywódcą wicepremierem Salvinim. Euroentuzjaści będą się cieszyć jeśli w ogóle znajdą się na podium. Wiadomo jak będzie na Węgrzech. Fidesz Orbana i Jobbik wezmą 70%. (Oj nie darują oni Tuskowi porównania Węgier do dupy, nie darują. Zresztą wg mnie geograficznie Tusk się pomylił. Dupa wypada w Chorwacji, a tam prezydent jest Kolinda Grabar Kitarović. Amerykanie mówiliby o niej „great ass”. Teraz już nie mogą, bo z powodu cenzury politpoprawności wyrzuciliby ich z pracy).

W Holandii największe szanse na zwycięstwo ma antyunijna Partia Wolności. Podobnie w Finlandii, gdzie zwolennicy opuszczenia Unii – Partia Finów zajęła 2 miejsce w wyborach krajowych i ledwie o 0,2 punktu procentowego przegrała z socjaldemokratami. U ich zachodniego sąsiada o 2, albo 1 miejsce bić się będą Szwedzcy Demokraci. Jeszcze do niedawna domagali się oni referendum w sprawie obecności w Unii. Zmienili zdanie, ale nie z powodów mogących radować Brukselę. Przewidują oni zwycięstwo bloku populistów/eurosceptyków w Europie, więc doszli do wniosku, że nadarza się okazja, by całkowicie odmienić oblicze Unii.

W Austrii na 2, lub 1 miejsce może liczyć eurosceptyczna Partia Wolności. Koalicjanci ludowcy od kanclerza Kurza też do euroentuzjastów nie należą. W Belgii poplątane jest wszystko, bo najsilniejszym ugrupowaniem jest Nowy Sojusz Flamandzki, który nie tylko nie chce Unii, ale nawet Belgii, tylko Flandrię. To byłoby nawet zabawne, gdyby w jakiejś nieodległej przyszłości okazało się, że stolicą Europy jest miasto będące stolicą państwa, które nawet do Unii nie należy. Walonowie i Flamandowie 26 maja wybiorą swych posłów nie tylko do Parlamentu Europejskiego, ale także Belgii. Póki co mają rząd mniejszościowy, który od pół roku tkwi w bezwładzie i zgnuśnieniu.

W Niemczech zapewne socjaldemokraci i CDU doczołgają się jakoś do zwycięstwa. W Hiszpanii na 20% może liczyć antyunijny VOX, który po raz pierwszy ma swą reprezentację w parlamencie krajowym. Co się jednak tam może wydarzyć nie wie nikt, bo tendencje separatystyczne są coraz silniejsze, co prędzej, czy później doprowadzi do rozpadu państwa. Jeśliby zacytować naszego narodowego, czy tam nacjonalistycznego wieszcza Mickiewicza, to naród kataloński jest „jak lawa z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi”.

Wszystko wskazuje na to, że prawdziwi euroentuzjaści to wywodzić się będą głównie z dawnego bloku komunistycznego. W mieszaninie europejskich partii populistycznych są ci, którzy chcą całkowitego rozpadu Unii i eurosceptycy domagający się jej fundamentalnej przebudowy.

Socjalistom i ludowcom pewnie uda się stworzyć w Unii koalicję pozwalającą rządzić jej instytucjami, ale i tak będzie wesoło. Najzabawniej z Brytyjczykami, którzy mogą wprowadzić do europarlamentu niemal samych zwolenników Brexitu. Tego najbardziej obawiają się Macron, czy Verhovstadt. Jeśli Brytyjczycy będą kierowali się narodowym egoizmem, to szybko Unię opuszczą zwalniając miejsca w Parlamencie Europejskim. Gorzej jak będą kierowali się ową osławioną solidarnością europejską i tkwić w Unii rozmontowując ją od środka.

Unia sama doprowadziła do sytuacji, w której kwestionowany jest nie tylko jej kształt, ale nawet sens istnienia. Pogląd, iż może się rozpaść, nie jest na Zachodzie dominujący, ale całkiem powszechny. Dyskusje o tym to nie bajania oszołomów od political fiction, ale normalna część debaty. Żadne obwinianie Rosji, Żydów, czy cyklistów nic tu nie pomoże. Niczego nie zmienią też sondaże pokazujące wielkie poparcie dla Unii. Odpowiedź na pytanie czy chcesz Wspólnoty jest oczywista tylko na najbardziej podstawowym poziomie, a więc czy chcesz swobody przepływu ludzi, towarów, kapitału, usług etc. Dalej jednak zaczynają się problemy.

Sens eurosceptycyzmu polega na zadawaniu kolejnych pytań. Czy chcesz Unii jako państwa federacyjnego? Czy chcesz łamania zasady trójpodziału władzy i pozbawienia parlamentu inicjatywy ustawodawczej i funkcji kontrolnej tak, by np. nie miał prawa odwołać żadnego komisarza, przeprowadzić audyt budżetu etc.? Czy jesteś za przywilejami podatkowymi dla wszystkich zatrudnionych w unijnych instytucjach, tak by wciąż żyli sobie jak w raju podatkowym i jednocześnie wprowadzenia powszechnego podatku na rzecz Unii? Czy jesteś za utrzymaniem przywilejów emerytalnych dla wszystkich zatrudnionych w unijnych instytucjach, tak, by świadczenia otrzymywali już po 10 latach pracy? Czy jesteś za utrzymaniem 600+ euro na każde dziecko unijnego pracownika? Czy jesteś za utrzymaniem wysokich ceł na wszystkie towary sprowadzane spoza obszaru Wspólnoty, ze szczególnym uwzględnieniem żywności z Afryki? Czy chcesz wprowadzenia powszechnej, zinstytucjonalizowanej cenzury? Czy jesteś za otwarciem granic i napływem imigrantów z Afryki i Azji? Czy chcesz by państwa ponosiły skutki polityki imigracyjnej innych państw? Czy chcesz jednolitego prawodawstwa w sferze światopoglądowej? Czy jesteś za regulowaniem przez instytucje unijne wielkości siedzeń w ciężarówkach i traktorach, mocy odkurzaczy, rodzaju żarówek, wielkości opakowań w tym butelek, wielkości kieliszków etc., porcji w restauracjach etc.? Takich pytań można zadać setki.

Inne wpisy tego autora