Polska i Europa Środokowo-Wschodnia przegrywa pierwsze starcie w sprawie pracowników delegowanych. Stara Unia ma bardzo poważny mentalny problem: akceptuje kraje środkowej Europy wyłączenie w pozycji z lat 90. ubiegłego wieku: rozdziawiona gęba i oczy jak talerze na widok słoika Nutelli i Citroena. Jako równoprawnego członka Wspólnoty nie są w stanie emocjonalnie nas zaakceptować.
Wszystkie dyrektywy korzystne dla starej Unii działają bez zarzutu (kapitał, praca, towary). Nie działa tylko dyrektywa usługowa – bo jest korzystna dla nas i Europy Środkowo-Wschodniej. Wolny rynek jest tylko tam, gdzie jego beneficjentem jest „stara” Unia. Natomiast tam gdzie z nimi wygrywamy – traktuje się nas dyrektywą o delegowaniu pracowników czy innymi trickami.
Krucjacie przeciw nam dowodzą Francuzi (powód czysto polityczny wewnetrzny – polskiemu pracownikowi delegowanemu przypisywane są kolejne zdolności wpływu na jednolity rynek pracy. Niedługo dowiemy się może, że to właśnie dzięki niemu od 3 lat trwa we Francji stan wojenny).
Polskie tiry dojeżdżają do granicy Francji i przyczepy są przepinane na francuskie ciagniki, bo działalność polskich przewoźników została de facto sparaliżowana. Mamy sygnały z wielu branż – np. polski producent żywności zaczyna dostarczać produkty do jakiejś sieci – malutki donosik do francuskiego sanepidu i natychmiastowy zakaz dystrybucji. Potem półroczne badanie donosiku i decyzja, że jest całkowicie bezpodstawny. Tyle tylko, że na miejscu polskiego dostawcy już dawno jest francuski. Takich przykładów są setki.
Przeciw nam szykowane są kolejne prawne działania o charakterze systemowym – dyrektywa socjalna czy dyrektywa podatkowa. Jeśli to zostanie przeprowadzone to dystans pomiędzy Polską a bogatymi państwami „starej” Unii NIGDY SIĘ ZMNIEJSZY. NIGDY.
Polski rząd to toleruje i natychmiast powinien przestać to tolerować. Nie może być tak, że my de facto nie możemy działać we Francji a francuskie firmy mogą w Polsce robić co chcą – niektóre koncerny na przykład od 20 lat nie płacić podatków.
Polski rząd powinien sobie odpowiedzieć na pytanie – czy godzimy się na status kolonii.
Na wojnie handlowej z Polską to Francja może więcej stracić niż my. My w zasadzie nie mamy już nic do stracenia, bo nasza działalność gospodarcza we Francji jest systematycznie paraliżowana, ograniczana i za chwilę jej nie będzie.
A mamy bardzo poważne atuty i przewagi konkurencyjne: prawie 40 instytucji, które mogą kontrolować i właściwe zamknąć każdą działającą w Polsce firmę. Mamy też Jacka Kapicę, byłego wiceministra finansów, który marnuje swoje talenty niszczenia firm w jakiejś agencji celnej. Powinien zostać przywrócony do tej Bożej roboty a francuski ambasador w Warszawie usłyszeć, że mamy Kapicę i nie zawahamy się go użyć!