Pewnym zaskoczeniem są ostatnie dane opublikowane przez renomowany szwedzki Instytut Badań nad Problemami Pokoju (SIPRI), badający światowe wydatki na zbrojenia. Jak co roku opublikował on raport, z którego wynika m.in. i to, że Rosja w 2017 roku zmniejszyła swój budżet wojskowy o 20% wydając na armię 66,3 mld dolarów. I stało się to w czasie, kiedy państwa NATO, zwłaszcza znajdujące się w naszej części kontynentu, powiększyły o 12% swe wydatki na obronność. Gdyby liczyć cały Sojusz jak jedno państwo, to wydał on na cele militarne 900 mld dolarów. Informacje te potwierdził w gruncie rzeczy rzecznik Kremla Pieskow mówiąc, że program modernizacji uzbrojenia rosyjskiej armii jest już praktycznie na ukończeniu i w związku z tym nie ma potrzeby wydawać tyle, co w ubiegłych latach.
Tego samego dnia odbyło się w Moskwie posiedzenie kolegium Ministerstwa Obrony w trakcie, którego minister Szojgu poinformował, że na zakup broni w tym roku Rosja rosyjska armia planuje wydać dokładnie tyle samo, co w roku ubiegłym. Eksperci policzyli, że z kwot przeznaczonych na uzbrojenie (1,05 bln rubli) ok. 70% pójdzie na zakup broni produkowanej seryjnie, 11% na naprawy bieżące, a reszta (18%) na badania nad nowymi cudownymi typami uzbrojenia, o których tak lubi mówić rosyjski prezydent. Pewną informacją na temat powodów zastanawiającej stagnacji w tym względzie są słowa ministra o konieczności przeprowadzenia indeksacji wynagrodzeń rosyjskich żołnierzy, wojskowych emerytów i pracowników cywilnych, bo nie były one podnoszone od 2012 roku.
Ale jest też druga strona medalu. Rosja ma dziś tyle palących potrzeb, że nawet większe dochody ze sprzedaży ropy naftowej i gazu przestają wystarczać. Kilka przykładów z brzegu. Rosyjski Bank Centralny kolejny już rok z rzędu realizuje politykę ratowania chwiejących się banków prywatnych. W tym celu powołano specjalny fundusz restrukturyzacyjny, który uzupełnia kapitały i pokrywa straty znacjonalizowanych w ramach programów naprawczych i uzdrawianych pięciu banków. Tylko w ubiegłym roku działalność funduszu pochłonęła 1,59 bln rubli. A końca nie widać, bo jak sygnalizują specjaliści z Agencji Fitch z pierwszej setki rosyjskich instytucji finansowych prawie 50 się chwieje i będzie potrzebowała wsparcia. Z bankami „od zawsze” państwowymi też nie jest o wiele lepiej. Finansujący transakcje handlowe Wnieszekonombank odnotował w ostatnich dwóch latach 750 mld rubli strat i wystąpił o pomoc do rosyjskiego rządu. A w kolejce ustawiają się już oligarchowie dotknięci sankcjami. Tylko jeden z nich, właściciel koncernu Renova Wakselberg, zwrócił się do rządu o pomoc w refinansowaniu zaciągniętych w zachodnich instytucjach kredytów – bagatela 820 mln euro i 350 mld rubli. Skąd na to wszystko brać? Tym bardziej, że jak w ubiegłym tygodniu informował Gazprom, jedna z jego sztandarowych inwestycji – wiodący do Chin gazociąg Siła Syberii – będzie jednak droższy niźli pierwotnie zakładano, o 100 mld rubli (wartość inwestycji „na dziś” to 1,1 bln). A zapowiada się budowę North Stream 3. Jedna z rosyjskich gazet komentując te doniesienia napisała sarkastycznie, że Rosjanie wymyślili nową dyscyplinę – sportowe układanie rur, bo robią to, jej zdaniem, bez oglądania się na rachunek ekonomiczny.