Przepisy RODO nie uniemożliwiają obrotu wierzytelnościami, ani nie chronią bezwarunkowo dłużników. Tak w skrócie można streścić decyzję wydaną przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Dla biznesu to decyzja o ogromnym znaczeniu.
Wprowadzanie przepisów RODO w Polsce zaowocowało wieloma dziwactwami. W przychodniach lekarskich próbowano pacjentów wywoływać na podstawie numerów Pesel, nie bacząc na to, że to dane być może jeszcze bardziej wrażliwe niż imię i nazwisko. W niektórych szkołach twierdzono, że podpisywanie rysunków imieniem i nazwiskiem to złamanie przepisów prawa. Innym poważnym rzekomo „łamaniem przepisów” był problem – czy zeszyt może być podpisany imieniem i nazwiskiem. Albo czy można sprawdzać prace klasowe poza szkołą…
Obok absurdów pojawiały się także problemy realne – jak przekazywać dane kontrahentów, jak bezpiecznie tworzyć listy klientów z ich danymi, jakie powinny być procedury dostępu do danych.
Jednocześnie przepisy RODO próbowano wykorzystać, by… pozostać bezkarnym. W stosunku do komorników czy firm zarządzających wierzytelnościami wytaczano „najcięższe argumenty prawne”. Przetwarzanie danych dłużnika czy ich udostępnianie miało rzekomo świadczyć o łamaniu zasad ochrony danych osobowych. W Polsce, gdzie z egzekucją wierzytelności jest bardzo słabo, takie praktyki stanowiły duże ryzyko dla wierzycieli.
W praktyce okazało się, że nie takie RODO straszne, a dłużnik nie może powoływać się bezwarunkowo na „ochronę danych osobowych”. Do urzędu trafiła skarga kobiety, której dług wystawiono na internetowej giełdzie wierzytelności. Obok opisu zobowiązania znalazły się dane dłużniczki – imię, nazwisko, miejsce zamieszkania (ale bez danych dotyczących numeru budynku i mieszkania, niewidoczny też jest numer Pesel). Oburzona dłużniczka – poskarżyła się na giełdę wierzytelności.
Decyzja Prezesa UODO nie pozostawia jednak wątpliwości – dla celów obrotu wierzytelnościami podawanie danych konkretyzujących świadczenie – jest jak najbardziej legalne. Powołując się na „ochronę danych osobowych i RODO” dłużnik nie może blokować cesji wierzytelności, ani procesu ich odzyskiwania. Jeśli wyraził zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych przy zawieraniu zobowiązania, to musi się liczyć z tym, że dane te będą przekazywane dalej w związku np. z egzekucją długu. A prawo musi chronić uzasadniony interes wierzyciela.
To decyzja bardzo ważna z praktycznego punktu widzenia. Znacząco ogranicza pieniactwo i próby unikania regulowania zobowiązań poprzez nadużywanie przepisów o ochronie danych osobowych.
Ale decyzja ma też wymiar ważniejszy – przypomina ogólną zasadę, że zobowiązania trzeba regulować, a przepisy chroniące obywateli nie mogą być wykorzystywane do omijania prawa czy nieregulowania własnych zobowiązań. I to akurat jest w tej decyzji najważniejsze.
Decyzja:
ZSPR.440.631.2018