W Sejmie ma być głosowana nowelizacja SzyszkoLex. Oto fragment stanowiska ZPP w tej sprawie:
„Kluczowym aspektem negatywnej oceny projektu jest próba wprowadzenia przez wnioskodawców do art. 83 f ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2015 r. poz. 1651, z późn. zm.) kuriozalnie szkodliwego ust. 6, który jednoznacznie uniemożliwia prowadzenie na własnej nieruchomości jakiejkolwiek działalności gospodarczej przez okres 5 lat od dokonania zgłoszenia usunięcia z niej drzew i krzewów. A zakaz ten miałby być obligatoryjny, więc nie uwzględnia żadnych odstępstw – o ile dojdzie do usunięcia drzew lub krzewów na zasadach przewidzianych w ust. 1 pkt 3a ww. ustawy.”
Ogólnie sprowadza się to do tego, że WYCIĘCIE DRZEWA UNIEMOŻLIWI PROWADZENIE DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ NA WŁASNEJ POSESJI PRZEZ 5 LAT!
Konstrukcja tych przepisów jest nadzwyczaj ciekawa i wielce mówiąca o jej autorach.
Oto możesz ciąć drzewa i krzewy na własnej posesji ile wlezie, jak chcesz, cokolwiek tam później może być lub nie być, może hulać wiatr, może być „żeby nie było niczego” – ale jeśli przydzie ci do głowy zbrodnicza myśl podjęcia tam działalności gospodarczej – to Ci nie wolno. W ten sposób działalność gospodarcza zaczyna mieć znamiona czynu zabronionego, czegoś złego, moralnie nagannego, przestępczego. Wyobrażam już sobie sentencję jakiegoś wyroku w tej sprawie: „Działając z niskich pobudek, tj. z chęci wzbogacanie się w porozumieniu z żoną i szwagrem podjął na swojej posesji… działalność gospodarczą, czym doprowadził do masowego zgorszenia publicznego i obrazy majestatu Urzędu”.
Siąść i płakać.