Sięgać, gdzie wzrok nie sięga

Doceniasz tę treść?

Wczoraj jeszcze wytrzymałem, ale dziś już nie dam rady skorzystać z szansy, żeby siedzieć cicho – jak radził nam onegdaj prezydent Republiki Francuskiej Jacques Chirac. W nawale pośmiertnych wspomnień o Janie Kulczyku, który „sięgał gdzie wzrok nie sięga” też coś sobie przypomniałem.

Przed „Sejmową Komisją Śledczą do zbadania zarzutu nieprawidłowości w nadzorze Ministerstwa Skarbu Państwa nad przedstawicielami Skarbu Państwa w spółce PKN Orlen S.A. oraz zarzutu wykorzystania służb specjalnych do nielegalnych nacisków na organa wymiaru sprawiedliwości w celu uzyskania postanowień służących do wywierania presji na członków Zarządu PKN Orlen S.A.” (tak brzmiała jej pełna oficjalna nazwa), Pan Jan Kulczyk zeznał pod przysięgą, że mnie nie znał. Trudno. Skoro się jednak nie znaliśmy, to dziś mogę powiedzieć, że za zakup od państwa akcji jakiejś spółki na giełdzie, w drodze publicznego wezwania, powyżej ceny rynkowej, przy braku kontrwezwania, mogą mieć pretensje tylko frustraci, aczkolwiek trzeba przyznać, że była tylko jedna taka transakcja.

Za to obsadzenie rady nadzorczej i zarządu w spółce, w której ma się niespełna 10% akcji, w sytuacji gdy Skarb Państwa ma w niej ponad 30% akcji, jak jeszcze spółka ta kupuje mniejszościowy i nic nie dający pakiet akcji w innej spółce, kontrolowanej przez akcjonariusza mającego owe 10% akcji, a która prowadzi działalność w zupełnie innym obszarze, nie powinno być jednak „symbolem polskiej transformacji”.

I żeby nie było wątpliwości: nie mam nić przeciwko interesom Pana Jana Kulczyka – ostatecznie każdy działa zgodnie z własnym interesem. Mam za to coś przeciwko państwu, które interesy z nim robiło. I żeby znowu nie było wątpliwości – nie dlatego, że je robiło, tylko dlatego jak je robiło.

Amen


Inne wpisy tego autora