Jak człowiek zajrzy tylko do mediów to od razu czuje się jak ostatnia szmata. Znam zaledwie kilku kolesiów, o których odważyłbym się powiedzieć, że zareagują w takiej sytuacji zapewne tak a tak, zrobią to czy tamto, są tacy albo owacy. Gotów jestem zaryzykować takie stwierdzenia, bo ich dobrze znam, niektórych od dziesięcioleci.
Ja mam kilku przyjaciół, Kaczyński zaś tysiące! Co nie otworzę jakiegoś artykułu czy wypowiedzi: „Kaczyński jest taki i owaki, lubi to lub tamto, zrobi tak czy siak”. Każdy wypowiada się o nim, jakby wypił z nim co najmniej wanienkę wódki! Od podrzędnych aktoreczek, przez profesorów, do publicystów i polityków. Podniosę odważną tezę, że większość z nich nigdy w życiu nie zamieniła z nim słowa, co nie przeszkadza im mówić jaki on jest, co lubi, a czego nie.
I to na każdym kroku. Jakub Bierzyński, błyskotliwy analityk rynku medialnego i zarazem autor coraz bardziej groteskowych analiz politycznych, jak czytam w natemat.pl, też jest friendem Kaczyńskiego: „Negocjacje to nie jest naturalne otoczenie dla rasowych łowców w stylu Kaczyńskiego. On woli mniej wyrafinowaną, lecz niezwykle skuteczną, sztukę politycznego szantażu, groźby, przekupstwa lub wymuszenia”.
Skąd ta wiedza? Nie wiadomo. W co drugim artykule są podobne brednie.
Z Kaczyńskim rozmawiałem kilka razy w życiu, ale w życiu nie posunąłbym się do publicznych twierdzeń, jaki on jest, bo zwyczajnie nie wiem. Pewnie durny jestem, nie to co aktoreczki i analitycy.
Fot. Piotr Drabik/ na lic. Creative Commons/ flickr.com