Jak dobrze zrozumiałem, to Trump: czytał z telepromptera i to nie tak płynnie jak Obama. Na mównicy miał orły amerykańskie, a nie polskiego – jak Obama. Zachowywał się jak typowy handlarz używanych samochodów – mówił nam miłe rzeczy, tylko po to żeby nam gaz i uzbrojenie sprzedać. A przecież wiadomo, że gaz rosyjski alternatywy nie ma, a broni to ci Amerykanie może też wcale nie mają takiej dobrej.
Więc powiem tak:
- W życiu nie zagłosowałbym na Trumpa – podobnie zresztą jak na Obamę, czy Clinton. Ale Trump jest prezydentem USA – a nie Polski. Więc realizuje interesy swoje własne (tak po prostu, po ludzku jak zdecydowanie większość ludzi) i państwa, na czele którego stoi. To my w swojej historii często postępowaliśmy inaczej i fatalnie na tym wychodziliśmy ale pretensje, że inni tak nie robią tylko potęgują odczucie naszej politycznej głupoty.
- Nie mam nic przeciwko kupowaniu gazu od Rosji (w odróżnieniu od niektórych) ale uważam że dobrze jest mieć alternatywę – nawet droższą. Dlaczego? A no dlatego, że jak wybudowaliśmy Naftoport, a mieliśmy już Rurociąg Północny, którym ropa może płynąć także z Gdańska do Płocka, to cena rosyjskiej ropy spadła o 2 USD na baryłce z dnia na dzień – choć ropy z morza wcale nie kupowaliśmy. I tak samo będzie z rosyjskim gazem. I dopiero wtedy będziemy mogli się zastanawiać czy jednak kupować tańszy z Rosji jak już nie będziemy musieli go kupować.
- Amerykanie nie będą nas bronić, jak to nie będzie leżało w ich interesie bez względu na to, czy kupimy od nich uzbrojenie czy nie. Więc zadaniem naszej polityki jest to by, bronienie nas było w ich interesie! A będzie, gdy my będziemy mieć potencjał, którego warto bronić.
- Z całym szacunkiem dla amerykańskich instytucji, ostateczne decyzje podejmuje Prezydent Stanów Zjednoczonych. W przypadkach gdy ważą się argumenty za i przeciw, to czy on osobiście kogoś lubi czy nie lubi może mieć znaczenie rozstrzygające.
- Od lat robię sobie test oceny polityków: z którym mniej bym się bał jakbym musiał iść z nim na polowanie na lwy. Otóż z Trumpem bałbym się mniej niż z Obamą.
Przeciwnicy Trumpa i zwolennicy niemieckich „alterglobalistów”, którzy przywitali go w Hamburgu fajerwerkami z podpalanych samochodów, mają tylko jeden problem – odnotowali mianowicie, że wyciągnął on rękę do naszej Pierwszej Damy, zanim zdążyła się ona pożegnać z First Lady. Więc nie wiedzą czy się cieszyć z tego, że seksistę spotkał afront, czy raczej smucić, że to żona naszego, nielubianego przez nich Prezydenta. Na wszelki wypadek przypomnieli sobie panieńskie nazwisko Pani Agaty Kornhauser Dudy.