Ukraiński kubeł zimnej wody

Doceniasz tę treść?

Przykład Ukrainy pokazuje, że Bruksela ciągle nie rozumie, że nie jest pępkiem świata. Nagle dostała histerii, bo ktoś nie chce stowarzyszenia z Unią Europejską na niezbyt korzystnych warunkach.

Nie ma sensu pisać o błędach polskiej i europejskiej dyplomacji wobec Kijowa w czasie ostatnich kilku lat. Program Partnerstwa Wschodniego zaczął się od poniżenia Ukrainy ustawiając ją w jednym szeregu z rządzoną przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę Białorusią. Potem okazało się, że pieniędzy ma Partnerstwo jest tylko, ile Paryż wydaje na zieleń. Unia dała więc jasny sygnał, za dużo oferować nie zamierza. Tak było do końca negocjacji.

Nie ma też sensu pisać o oczywistych marzeniach części ukraińskiego o dobrobycie, z którym kojarzy się Unia Europejska. Protesty pokazują, że paradoksalnie to właśnie w Kijowie mieszkają dziś ludzie gotowi cierpieć za idee europejskie. Reszta kontynentu rozpływa się w gąszczu partykularnych interesów, w którym Ukraina nie znajduje się na czołowym miejscu. Wiele napisano już o słuszności protestu na Majdanie Niepodległości, determinacji stojących tam ludzi i ich moralnym zwycięstwie nad rządzącymi sięgającymi po tępą siłę.

Wiele razy odsądzono od czci i wiary prezydenta Wiktora Janukowycza, który dał kosza Brukseli i uśmiecha się do Moskwy. A może to on jest jedynym politykiem, który w całym tym zamieszaniu zachowuje się racjonalnie? A może wysłanie do Brukseli sygnału, że poza nią istnienie jeszcze życie będzie ożywcze dla zdemoralizowanej przepychem i socjalnymi przywilejami unijnej administracji? A może polityka wielowektorowa, czyli balansowanie między Rosją a Unią, jest dziś dla Kijowa jedynym sposobem na uniknięcie chaosu, jakim byłaby wojna handlowa z Kremlem? A może Unia powinna uczciwiej potraktować 46. milionowy naród, który fizycznie niszczony przez lata komunizmu od 22 lat buduje własne państwo? A może to państwo nie zamierza być kolonizowane przez wielkie koncerny europejskie, jak w pierwszych latach po upadku komunizmu stało się w pewnym stopniu z Polską i innymi krajami byłego bloku komunistycznego? A może to nie tylko Ukraina potrzebuje Unii, ale Unia też potrzebuje dużego kraju, który będzie oddzielał ją od Rosji?

To są pytania, na które do tej pory unijni politycy nie chcieli sobie zadawać uznając, że i tak Ukraińcy podpiszą wszystko, co im się położy na stole. Przecież dotychczas to wszyscy garnęli się do Unii za wszelką cenę licząc, że później wszystkie straty zostaną zrekompensowane dopłatami i funduszami strukturalnymi. Może więc Ukraiński kryzys zadziała ożywczo nie tylko na Kijów, ale także na Brukselę.

Inne wpisy tego autora

Czy Polska pozostanie peryferiami?

Rezygnacja lub odłożenie w czasie wielkich projektów inwestycyjnych nie jest w rzeczywistości odgrywaniem się na PiS. To raczej rezygnacja z ambicji i aspiracji obywateli, która

Koniec koncertu mocarstw

Usilne próby Francji i Niemiec, by utrzymać Rosję w gronie mocarstw, pokazują w rzeczywistości skalę kryzysu, w jakim znalazły się najsilniejsze państwa Unii Europejskiej. Mogą

Moskwa nie chce być Zachodem

Okrucieństwo, ludobójstwo czy barbarzyństwo, jakim odznaczają się Rosjanie podczas wojny na Ukrainie, nie są przypadkiem czy wynikiem frustracji z powodu zaciekłego oporu, z jakim się