Zagranica über alles. Part II: polskie drogi.

Doceniasz tę treść?

Każdy, kto wybierze się samochodem na Bałkany czy do Włoch, wraca do Polski obczepiony jak choinka. Winietami. Każda za kilka – kilkanaście euro.

U nas nie. Co napisałby FAZ albo co by powiedzieli Francuzi gdyby musieli zapłacić winietę „dla brzydkiej panny bez posagu”?

Polacy za to płacić muszą. I to ostro. Na kolana chamy. Przejazd z Warszawy do niemieckiej granicy i z powrotem kosztuje 163,80 zł. Nieco więcej niż winieta… na 14 miesięcy, na wszystkie autostrady Szwajcarii, która kosztuje 160 zł. Nic dziwnego – rząd polski podpisał umowę z firmą Jana Kulczyka, że jak na autostradzie nie będzie odpowiedniego ruchu… to mu dopłaci!!!!!!!! Po co zatem chamy mają mu niszczyć drogę?! Na kolana.

Ile do nas wjeżdża samochodów z Schengen dokładnie nie wiadomo. Na pewno jest to kilka milionów, skoro Schengen miało w Polsce 12 tysięcy wypadków. Ze Wschodu wjeżdża rocznie 12 milionów samochodów oraz 1,5 miliona tirów. Nic nie płacą.

Gdyby tylko, od samochodów wjeżdżających ze Wschodu, wziąć po 10 euro, a od ciężarówek po 25 euro, to byłoby to odpowiednio 120 mln euro rocznie i 37,5 mln euro. Dokładając do tego Schengen, zapewne drugie tyle. Ale Rzeczypospolitej to nie interesuje – woli gnębić i rekietować polski sektor MSP.

Gdy Polska nie była jeszcze w UE, to nasi przyjaciele zza Odry mieli dla naszych ciężarówek krótki przekaz: 200 litrów paliwa w baku, a jak więcej to kara, cło oraz zakup paliwa. Za trzecim razem – zakaz wjazdu.

My pozwalamy wwozić ciężarówkom ze Wschodu dowolne ilości i to bez ograniczeń, przy różnicy paliwa na litrze wynoszącej 2 zł. I to bez żadnych winiet! Czy kogoś jeszcze dziwią powszechne na Wschodzie banery i reklamy: „Paliwo z dostawą do domu”???

Według Piotra Litwińskiego z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, budżet państwa na tej gościnności traci rocznie… 14 mld złotych! Ale co tam – Świętokrzyska odbije to sobie na bazarach, łupiąc z ostatnich groszy handlarzy rzodkiewką!

Skoro już przy drogach jesteśmy… Jeszcze 10 lat temu CAŁA przydrożna gastronomia i hotelarstwo były w polskich rękach. Amerykanie, Żabojadzi przyjeżdżali, badali, liczyli i bezradnie rozkładali ręce. Ale od czego jest państwo polskie? Zadbało – w bełkocie „konkurencji”, „wolnego rynku” – żeby Polaków z dróg wyrzucić. Są tam teraz wyłączenie McDonald’s, KFC, Burger King! Wszystko było oczywiście w drodze przetargu. Dali najwięcej! „Wolny rynek”. Podobne to jest do tego, jakby w jednych zawodach kazano wystąpić facetowi na rowerze, a drugiemu w Ferrari. Ścigajcie się – macie równe szanse!

Jeździłem ostatnio 2 tygodnie po północnych Włoszech. McDonald’s przy drodze widziałem tylko 1 (jeden) i kilkadziesiąt włoskich restauracji oraz sklepów z włoskimi produktami. Jednak jakoś można. Tylko my jakoś nie możemy.

Fot. Krzysztof Duda/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

Inne wpisy tego autora

Czemu z Polską można robić co się chce?

W 2018 roku Francja wypowiedziała Polsce wojnę handlową i zaczęła systemowo prześladować polskie firmy we Francji, oczywiście szermując przy tym całym wachlarzem szczytnych haseł, o

Polexit w 9 krokach

 Z coraz większą litością i zażenowaniem patrzę na różne opinie dotyczące tzw. Polexitu.  Niby powszechne jest, że jak aktor czy kompozytor wypowiada się w sprawach