Franciszek Dionizy Lutosławski – ponadczasowy biznesmen, patriota i piwowar

Doceniasz tę treść?

W ramach cyklu WEI „Dzieje polskiej przedsiębiorczości” prezentujemy postać Franciszka Dionizego Lutosławskiego – twórca fortuny rodu Lutosławskich z ziemi łomżyńskiej

Historia zapamiętała najlepiej Witolda – genialnego kompozytora muzyki współczesnej. Jednak rodzina Lutosławskich wydała więcej wybitnych postaci. Podwaliny pod XIX i XX-wieczną świetność rodu stworzył dziadek Witolda, Franciszek Dionizy – rzutki przedsiębiorca i ziemianin, który potrafił pogodzić rozwój majętności rodzinnej z korzyściami dla całego społeczeństwa. Na dodatek warzył piwo, którego sława przekroczyła granice kraju.

Urodził się w roku Powstania Listopadowego, w dość zamożnym majątku Drozdowo koło Łomży. Młodość Franciszka była typowa dla syna szanowanej rodziny ziemiańskiej. Mimo, że od dzieciństwa chciał zostać rolnikiem, ojciec skierował go najpierw do Warszawy, aby „obeznał się z administracją kraju, prawami i urządzeniami, a dopiero potem teorią agronomii”. Takie podejście do edukacji, jakże współczesne, stanowiło normę w XIX-wiecznym świecie ziemiańskim. Obok kształcenia w prawie, administracji, zarządzaniu i językach obcych, odbierał Franciszek – co dziś raczej nieczęste – lekcje ogłady towarzyskiej, fechtunku oraz gry na fortepianie i skrzypcach. Przyszły dziedzic musiał mieć jak najszersze horyzonty.

Po etapie wprowadzającym w życie społeczno-gospodarcze, rozpoczął Franciszek Dionizy Lutosławski studia rolnicze w podwarszawskim wówczas Instytucie Agronomicznym w Marymoncie. Kolejne lata to praktyki we wzorcowym majątku Aleksandra Ostrowskiego w Maluszynie koło Radomska oraz studyjne podróże zagraniczne do Wielkiej Brytanii i Francji, gdzie wizytował jedne z najdoskonalszych gospodarstw swojej epoki. Dwukrotnie, w wieku 26 oraz 30 lat, odwiedzał także paryskie wystawy rolnicze. Owocem wojaży było polskie wydanie, z inicjatywy Franciszka, tłumaczeń dwóch podręczników rolnictwa poprzedzone wstępem fundatora.

Pod koniec lat 50-tych XIX wieku rozpoczął zarządzanie w dobrach rodzinnych, gdzie mógł swoje staranne wykształcenie wdrożyć w praktyce. Otaczające majątek nadnarwiańskie łąki dostarczały paszy wysokiej jakości – Franciszek postawił więc na hodowlę bydła mlecznego. W tym celu sprowadził specjalistów mleczarstwa z Niemiec oraz specjalną rasę krów z pruskiego wówczas Elbląga. W 1959 w Łomży stanęła nowoczesna mleczarnia, do której dwa razy dziennie dostarczano świeże mleko. Na jej terenie znajdował się sklep nabiałowy, sprzedający także lokalne owoce i warzywa. Było to podejście do handlu wyprzedzające swoją epokę.

Franciszek Dionizy nie poprzestał na mleczarstwie, wykonując krok absolutnie nowoczesny według dzisiejszych standardów: wiedząc, że okolica słynie z krystalicznej czystej wody i dobrego surowca, założył w 1864 roku własny browar. Doskonali fachowcy, wyselekcjonowane składniki i przemyślana strategia sprzedaży szybko przyniosły efekty. W 1867 roku piwo Drozdowskie otrzymało brązowy medal na wystawie rolniczej w Warszawie, w 1873 roku na międzynarodowej wystawie w Wiedniu zaś w roku 1874 ponownie w Warszawie uzyskało złote medale, co dawało „wejście” na rynki Królestwa Polskiego oraz zagraniczne. Tegoż roku na wystawie międzynarodowej w Wiedniu piwo to otrzymało medal „za zasługę”.

Produkcja szybko rosła a wraz z nią – sława piwa drozdowskiego. W r. 1876 przy produkcji wartości 132 000 rubli, piwo Drozdowo otrzymało wielki medal na wystawie przemysłowej w Filadelfii w USA a w r. 1878 pierwszą nagrodę w Paryżu. Właściciel zachęcony powodzeniem, w latach 1877-1879 zainwestował w nowy browar parowy wykorzystujący najnowsze niemieckie technologie z fabryki maszyn „Germania” w Chemnitz. Sercem zakładu była machina parowa o potężnej wówczas mocy 25 koni mechanicznych, z możliwością wyrobu rocznego 600 000 garncy. Z browarem połączony był młyn i tartak parowy. Najbardziej cenione było piwo marcowe, sprzedawane w charakterystycznie grawerowanych stożkowatych butelkach. Można z pewnością założyć, że piwo z Drozdowa byłoby cenione także dziś, AD 2018.

Browar przyniósł znaczne dochody, wynosząc rodzinę Lutosławskich do finansowej elity regionu. Franciszek ufundował we wsi nowy kościół parafialny oraz rozbudował dwór w Drozdowie. Jak każdy ziemianin, poza biznesem angażował się również społecznie. Był korespondentem Towarzystwa Rolniczego Okręgu Łomżyńskiego i członkiem Delegacji Nadzorczej Towarzystwa, które prowadziło przy łomżyńskim klasztorze Benedyktynek ochronkę dla dziewcząt. Udzielał się jako autorytet w dziedzinie mleczarstwa, promując rozwój bydła rasy polskiej.

W burzliwym i tragicznym roku 1863 r. Franciszek Dionizy Lutosławski włączył się w konspirację, będąc jednym z najbardziej prominentnych przedstawicieli stronnictwa „białych” w Łomżyńskiem, które postulowało dążenie do autonomii poprzez pracę organiczną. W grudniu 1863 r. został aresztowany przez władze carskie. Agent Ochrany scharakteryzował go w sposób następujący: „Franciszek Lutosławski, właściciel Drozdowa. Pierwszy patriota i buntownik. Dostarcza (…) aprowizacji do lasu rewolucjonistom”. Po pewnym czasie został wypuszczony, by powrócić do więzienia w 1865 r. Uwalnianie z carskiej „turmy” wiązało się za każdym razem z wielkimi kosztami.

Franciszek Lutosławski uważany był za wzorzec aktywnego ziemianina-przemysłowca swojej epoki. Jego życie spinały klamrą dwa powstania. Przeszedł płynnie od tradycji romantycznej do pozytywistycznej rozumiejąc, że tylko praca u podstaw i pomnażanie majątku narodowego mogą zapobiec wynarodowieniu. Fortunę pozostawioną po rodzicach pomnożył wielokrotnie.

Z dwoma żonami doczekał się sześciu wybitnych synów, z których każdy zasługuje na osobną biografię. U kresu życia starał się zapobiec rozproszeniu majątku rodzinnego. Synom zalecał, aby poprzestali na stałej pensji 2000 rubli rocznie dla żonatych i 1000 rubli dla kawalerów. Odszedł otoczony powszechnym szacunkiem w 1891 roku. Dziś, z dawnej świetności browaru w Drozdowie, pozostały tylko ogromne piwnice zamieszkałe przez nietoperze.

Wojciech Kwilecki, Polskie Towarzystwo Ziemiańskie

Korzystałem z książki Marcina Schirmera „Wybitne rody, które tworzyły polską kulturę i naukę”, Warszawa 2018 oraz danych z portalu http://historialomzy.pl

 

Artykuł powstał we współpracy z Fundacją XX. Czartoryskich

A

Inne wpisy tego autora

Zafundujmy im solidny klej

Ludzie z Extinction Rebellion napisali jakiś czas temu do Sejmu jakiś list. Były w nim znów standardowe dla tej grupy żądania – organizacja jakiegoś panelu klimatycznego i podobne. Ponieważ zostali – całkiem słusznie – zignorowani, zorganizowali protesty w kilku miastach.