Mariusz Staniszewski
Prezes zarządu Techfilm sp. z o.o. Były członek zarządu Polskiego Radia S.A. Wcześniej zastępca redaktora naczelnego „Wprost”, publicysta tygodnika „Do Rzeczy” oraz redaktor naczelny kwartalnika „Rzeczy Wspólne”. Kierował także działem krajowym „Rzeczpospolitej”. Ukończył nauki polityczne na Uniwersytecie Wrocławskim.
Wpisy autora

Koniec koncertu mocarstw
Usilne próby Francji i Niemiec, by utrzymać Rosję w gronie mocarstw, pokazują w rzeczywistości skalę kryzysu, w jakim znalazły się najsilniejsze państwa Unii Europejskiej. Mogą

Moskwa nie chce być Zachodem
Okrucieństwo, ludobójstwo czy barbarzyństwo, jakim odznaczają się Rosjanie podczas wojny na Ukrainie, nie są przypadkiem czy wynikiem frustracji z powodu zaciekłego oporu, z jakim się

Kiedy Rosja ponosi klęski
Nie wiemy, jak i kiedy zakończy się wojna za naszą wschodnią granicą, ale po kilkunastu dniach widać, że Rosja musi walczyć sama przeciw szerokiej koalicji.

Zderzenie dwóch światów
Kryzys wywołany przez Rosję jest tyleż niebezpieczny, co zagadkowy. Właściwie trudno zrozumieć, o co chodzi Władimirowi Putinowi i jego czekistowskiemu reżimowi, bo niełatwo znaleźć korzyści

Historyczni rewizjoniści
Zmiana nazwy Ronda Romana Dmowskiego w Warszawie jest próbą przeniesienia na polskie warunki ruchu BlackLivesMetter, czyli swego rodzaju buntu przeciw własnej historii. Bohaterowie nie mają

Szaleństwa giganta
Jednym z fetyszów współczesnej polityki europejskiej jest przekonanie, że najbardziej racjonalnie zachowują się Niemcy. Mają być do bólu pragmatyczni, chłodno oceniać rzeczywistość, a przez to

Zderzenie cywilizacji
To, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy możemy nazywać kryzysem, wojną hybrydową, kolejną fazą czy poziomem konfliktu. Wszystkie te określenia będą prawdziwe i nie można

Szaleństwo polskich elit
Zrobić dobry film o tragicznej historii Żydów w czasie II wojny to z mało. Trzeba jeszcze wygłosić rytualny manifest polityczny, zasugerować udział Polaków w holocauście

Unijna zawierucha
Debata w Parlamencie Europejskim to rodzaj rytuału, w którym prawda nie ma żadnego znaczenia. Nawet najcelniejsze i najbardziej logiczne argumenty i tak rozbiją się o