Dzień: 11 lipca, 2016

Szczyt NATO w Warszawie

STANOWISKO WEI: Szczyt NATO w Warszawie będzie pełnym sukcesem wtedy, gdy Polska podeprze go własnym wysiłkiem obronnym Szczyt NATO w Warszawie został jednoznacznie uznany za

Upadków upatrujcie we wzlotach

Terminologia została, ale świat, który nas otacza, już do niej nie przystaje. Integracja, globalizacja, wyrównywanie przepaści między wznoszącym się a bogatym światem. To wszystko należy do poprzedniej epoki.Ten bogaty świat znowu jest wściekły i samolubny. Globalne przepływy kapitału od 2008 r. skurczyły się o połowę. W ich miejsce stanęły mury dzielące północ od południa i izolacjonistyczna retoryka odgradzająca Wschód od Zachodu. Popatrzcie na te wszystkie kraje, które miały być dowodem, że da się w ćwierć wieku nadrobić setki lat zapóźnienia i rozwalcować rozpadliny cywilizacyjne. Dawno przestały już gonić Zachód. Wzrost gospodarczy państw rozwijających się to w najlepszym razie połowa tego, co w 2006 r. Stoją w miejscu i sięgają po wzorce, od których sądzili, że raz na zawsze uciekną. Chiny swoją świetność gospodarczą mają już za sobą i znowu szukają ukojenia w maoistycznej sprawiedliwości. Rosja wraca do tego, co jej zawsze najlepiej wychodziło, czyli wymuszania szacunku terrorem. Brazylia, Meksyk wracają do slamsowej mentalności i zamykają się w swoich shantytowns, Argentyna, Pakistan – czerwono robi się od zakreślenia markerem państw straconych dla idei społeczno-gospodarczej konwergencji. Przykładów nie brakuje i w drugą stronę, zaczynając od Wielkiej Brytanii sięgającej po wzorce swojej antyeuropejskiej tradycji czy republikanów Trumpa, których izolacjonizm przywołuje tradycje prezydenta Lincolna i jego filozofię ratunkowych barier celnych Wilsona czy Nixona. Wszystkim, którzy chcą lepiej zrozumieć proces demontażu globalizacji, polecamy porywającą książkę Ruchira Sharmy, wieloletniego inwestora na światowych rynkach kapitałowych, który zrobił fortunę, przewidując wzloty i upadki państw – „The Rise and Fall of Nations”. Sharma dowodzi, że każdy naród co 100, 200 lat ma swoje pięć minut. Często przywódcy mylą chwile przypadkowej świetności z trwałą poprawą swojego losu.Żeby naprawdę go odmienić, trzeba docenić tę szansę, a nie upajać się darowanym czasem. Rozciągnąć te pięć minut, unikając pułapek psychopolitycznych, w które zawsze wpadały i wciąż wpadają biedne kraje. Czy da się rozciągnąć nasze pięć minut? Dobrobyt niewidziany tu od 500 lat powinien dać nam do myślenia. Kto wie, kiedy będzie taka kolejna okazja, czy na taką geopolityczną konstelację znowu przyjdzie nam czekać 500 lat. Dziś u szczytu naszego rozkwitu, silni gwarancjami NATO, wszelkimi możliwymi wolnościami w handlu i polityce, mamy te pięć minut. Ale patrząc wokół, na procesy szarpiące światem i nasze własne uwarunkowania ekonomiczne, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że te pięć minut właśnie mija. Pewnie trochę przydługi ten wstęp, ale zależy nam, żeby to odpowiednio mocno wybrzmiało. Od początku wspieraliśmy nurt reformatorski w rządzie, który dostrzega katastrofę demograficzną, destrukcyjną biurokrację, bezmyślność systemu podatkowego. Czy to nazwiemy planem Morawieckiego, czy planem dla Polski, to wciąż mówimy o tym samym – jak rozciągnąć te nasze pięć minut. Wbrew odwiecznej pokusie polityków opętanych rozdawaniem nie swoich pieniędzy. Na darmowe leki, na wyższe płace, emerytury i na czym tam jeszcze ich dobroduszność może tylko położyć rękę. Doskonały plan reprywatyzacji naszych pieniędzy niegdyś zajętych przez OFE natychmiast uzupełniony został 25-proc. haraczem na ZUS. Czyli ni mniej, ni więcej, tylko powtórką z PO-wskiej nacjonalizacji. Zapętleni w wojny ze zdrowym rozsądkiem, marnujemy naprawdę cenny czas. Zamiast deregulacji i ustaw wspierających pracodawców, chcemy im zabrać tanich ukraińskich pracowników, pozbawić obrotu gotówkowego, a tych, którzy jeszcze przeżyją, dobić prawem wodnym czy klauzulą obejścia prawa podatkowego. Bezmyślne prawa tworzone przez polityków naiwnie przekonanych, że z tego worka można będzie czerpać wiecznie.

STANOWISKO WEI WS. SZCZYTU NATO

Szczyt NATO w Warszawie został jednoznacznie uznany za sukces. I tak bez wątpienia było. To sukces na miarę obecnych możliwości, więcej nie mogliśmy oczekiwać. Nie powinien on jednak w żaden sposób zwalniać Polaków od dalszego, samodzielnego wzmacniania bezpieczeństwa naszego kraju.

Nie tylko Rosja zagraża Europie

Ledwo co Zachód zdał egzamin z jedności i odporności na rosyjską agresję, a już musi się szykować do kolejnego testu. Włoski kryzys bankowy, który lada chwila może rozlać się na całą Europę.17 proc. długów zaciągniętych we Włoskich bankach nigdy nie zostanie spłacone. Po dobroci i znajomości włoskim dłużnikom długo udawało się unikać upadłości. Banki zwlekały z ogłaszaniem niewypłacalności swoich klientów, w rezultacie dziś cały system stoi przed perspektywą krachu. Jedynym wyjściem jest wykup złych długów. W normalnych warunkach rząd dodrukowałby pieniędzy, osłabił rodzimą walutę i zaczął odbudowywać kraj i jego banki od początku. Ale w strefie euro warunki nie są normalne. Rząd nie może osłabiać wspólnej waluty, ani tym bardziej drukować bezkarnie. Gorzej, unijne regulacje przewidują, że to klienci banków mają ze swoich oszczędności wykupić długi innych. Zapis raz już przetestowany na Cyprze. Depozyty powyżej 100 tysięcy euro były po prostu konfiskowane na poczet złych długów. To oczywiście jest formuła na panikę na rynkach i ucieczce pieniędzy z kraju. Ale taki warunek postawili Niemcy, którym nie uśmiecha się pomysł, żeby za ich pieniądze finansować niegospodarność innych państw. A dokładniej, żeby osłabiać system ubezpieczeń kredytów, co spowodowałoby wyższą cenę obligacji państw strefy Euro, w tym Niemiec. Teoretycznie Niemcy mogą twardo bronić swoich własnych zasad i tak jak Cypryjczykom kazać płacić za długi swoich banków. Rzecz w tym, że Włochy to nie Cypr i upadek systemu bankowego na podobną skalę oznaczałby pogrążenie jednej z największych gospodarek i odbiorców niemieckich produktów w kryzysie. Niemiecka gospodarka stoi eksportem, a ten i tak przeżywa kłopoty. Produkcja przemysłowa spadła w zeszłym miesiącu w Niemczech o 4 proc. Należy się spodziewać dalszego spowolnienia w efekcie zapaści po Brexicie. Dla własnego dobra Berlin powinien sięgnąć po zaskórniaki i tak jak Grecję trochę podratować. Pomijając jednak polityczne konsekwencje dla samej Merkel, której opozycja mogłaby tego nie zdzierżyć, taki pakiet ratunkowy może wkrótce być potrzebny na ratowanie niemieckich banków. Według MFW Deutsche Bank stanowi największe ryzyko systemowe dla światowej gospodarki i jakiekolwiek zawirowania w Rzymie spowodują efekt domina w którym największy niemiecki bank może pociągnąć za sobą całą strefę euro i dalej. Po ostatnim kryzysie bankowym Komisja Europejska wskazała na konieczność przebudowy systemu, żeby ratować strefę przed powtórkami z Grecji i Cypru. Tak miała powstać Unia Bankowa i finansowa. Skończyło się jak zwykle na spotkaniach na szczycie i ważnych dokumentach. Także po powrocie z Warszawy pierwsze, co musi zrobić Bruksela, to zabrać się za reperowanie swojego systemu bankowego. Kolejny raz. I tym razem to musi być posunięcie na miarę NATO-wskiej szpicy, bo niebezpieczeństwo może być bliżej niż rosyjskie dywizje.***Tekst ukazał się we WPROST