Na posiedzeniu Zjazdu Rektorów Rosji, który odbywał się wczoraj, z przemówieniem wystąpił prezydent Putin. Mówił o tym, że jeśli Rosja chce się liczyć w świecie, to jej gospodarka musi się unowocześnić. Wezwał nawet zgromadzonych naukowców do dokonania „przewrotu naukowego” i dodał przy okazji, że kapitał nagromadzonej wiedzy wyczerpie się za dwa – trzy dziesięciolecia i wówczas, gdyby nic się nie zmieniło, to kraj będzie „beznadziejnie opóźniony”. Aby nikt nie miał wątpliwości, o jaką rewolucję naukową chodzi lokatorowi Kremla nawiązał on do swego przedwyborczego wystąpienia przed Zgromadzeniem Federalnym w trakcie, którego długo mówił o nowych typach rosyjskiego śmiercionośnego uzbrojenia, które zmieni układ sił na świecie.
Tylko, że wezwania te, łagodnie całą sprawę nazywając, z pewnym trudem przekuć w rzeczywiste osiągnięcia. Jak to? Wystarczy przytoczyć informacje z dwóch ostatnich tygodni. Otóż 25 kwietnia poinformowano, że Indie chcą wycofać się ze wspólnego z Rosją programu budowy myśliwca 5-go pokolenia na bazie rosyjskiego Su-57. Moskwa, na początku z hukiem, ogłosiła, że do 2020 roku zbuduje 220 najnowocześniejszych maszyn tego typu. Później z nieco już mniejszym rozgłosem informowano, że „na początek” zbuduje się ich tuzin. Ale i tego tuzina nikt nie zobaczył do końca 2017 roku, mimo zapowiedzi, bo budowa „trochę się przeciągnęła”. Teraz Hindusi w ogóle rezygnują z finansowania prac, a na zastrzyk pieniędzy z ich strony Moskwa bardzo liczyła, bo właśnie za nie chciała rozpocząć seryjną produkcję maszyn. Powód rezygnacji? Indyjscy eksperci są zdania, że myśliwiec 5 generacji zaopatrzono w rosyjski osprzęt, awionikę, czujniki, czyli jednym słowem niemal wszystko, co decyduje o jego możliwościach, które są „beznadziejnie przestarzałe”. Ktoś mógłby powiedzieć, i zapewne miałby w tym sporo racji, że zapewne zdecydowała polityka, skoro w Delhi teraz myśli się o zakupie maszyn amerykańskich. Ale warto zwrócić uwagę na kolejną historię. Rosja wespół z Chinami buduje duży, szerokokadłubowy samolot pasażerski dalekiego zasięgu nazywany – SR 929, który ma być konkurencją dla Boeinga i Airbusa. W Moskwie trochę przy okazji utyskiwano, że w gruncie rzeczy Chińczycy przejęli rosyjską myśl techniczną, wiadomo – mają pieniądze, i przenieśli właściwie całość prac konstrukcyjnych i produkcyjnych do siebie. Ale jako że jest to projekt duży, mający potwierdzić strategiczne partnerstwo obydwu krajów, wątpliwości przycichły. Teraz, stanęła sprawa silników w jakie zaopatrzona ma być konstrukcja. W grudniu ogłoszono przetarg, który w połowie kwietnia rozstrzygnięto. Silniki dostarczy Rolls–Royce. Rosjanie nie są w stanie zbudować konkurencyjnych, choć na programy badawcze w tym zakresie idą setki miliardów rubli.
Rzeczywiście, słusznymi są słowa Władimira Władimirowicza, że jeśli Rosja się nie zmodernizuje to będzie „beznadziejnie opóźniona”. Pytanie tylko czy ma na to 20 lat?