Klękajcie narody

Doceniasz tę treść?

Mecze polskiej reprezentacji piłki nożnej są najczęściej nudnym pokazem nieporadności i nie dostarczają żadnych emocji. Dlatego do ich komentowania idealnie nadaje się redaktor Szpakowski. Taki był i ostatni pojedynek z Anglią, ale zdarzyło się coś, co rozgrzało i chodzi oczywiście o wielką dyskusję: klękać czy nie klękać. Sprawa wbrew pozorom jest bardzo poważna, znacznie ważniejsza niż jakieś tam eliminacje do Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Dotyczy polityki, kultury, relacji społecznych i naszej zachodniej cywilizacji, która nam z dnia na dzień chamieje. Ja oczywiście uważam, że nie należało klękać (czego nasi piłkarze oczywiście nie zrobili) i nie wykonywać żadnych obłudnych, teatralnych gestów, które jakiś oficer polityczny PZPN w ramach mądrego inaczej kompromisu nakazał.

Zacznijmy od krótkiego wprowadzenia. Piłkarze na Wyspach Brytyjskich czy to w rozgrywkach klubowych, czy międzynarodowych jak ten mecz Anglia–Polska, tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego przyklękają na chwilę na jedno kolano. Ma to być symbol walki z rasizmem, uszanowania jego ofiar. Kiedy Anglicy klękali przed Polakami, dokładnie w tym samym momencie po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego trwał kolejny dzień rozprawy przeciwko policjantowi oskarżonemu o zamordowanie w czasie interwencji czarnoskórego George’a Floyda. Derek Chauvin ukląkł na karku Floyda, docisnął go do jezdni i tak doprowadził do jego śmierci. Sceny ze zdarzenia obiegły cały świat. W Stanach Zjednoczonych we wszystkich większych miastach wybuchły zamieszki, które przeniosły się też do Wielkiej Brytanii. Zdemolowano tysiące budynków, setki spalono, podobnie jak samochody i całe kwartały wielu miast. Zamordowano kilkanaście osób, tłum obalał pomniki. Biznesy płonęły od Portland w Oregonie po Nowy Jork. Czołowe media świata nazywały to wszystko „w większości pokojowymi protestami przeciwko rasizmowi”. Organizatorami ulicznych rozrób była marksistowska organizacja Black Lives Matter (hasło All Lives Matter uznawane jest za rasistowskie) i Antifa. To wtedy też narodził się ów pomysł zmuszania do klękania policjantów, oficjeli, różnych funkcjonariuszy służb na znak przepraszania za „systemowy rasizm”, wszystkie krzywdy, jakich mieli doznać czarnoskórzy etc. Zwyczaj przeniósł się na boiska i hale, bo już kilka lat wcześniej gracz futbolu amerykańskiego Clive Kaepernick protestując przeciwko rasizmowi w USA, klękał przy odgrywaniu hymnu.

Polscy piłkarze stanęli więc przed dylematem: czy klęknąć jak Anglicy i wiele innych reprezentacji, które się na Wyspach pojawiły. A mieliby to zrobić, bo potępianie rasizmu słuszne jest, a oddawanie szacunku ofiarom szlachetne. I tego oczekiwali od nich też postępująco postępowi w Polsce. Wszystko należy jednak odrzeć ze sztafażu i zobaczyć takim, jakie jest, a nie jakim chcą to przedstawiać media i różne sekty od sprawiedliwości wszelakiej. Oto Polacy mieliby klękać, bo w oddalonym o 9 tysięcy kilometrów Minneapolis w czasie interwencji policji ktoś zmarł, a ponieważ był murzynem, to nadawał się na nowego świętego dla marksistowskiego ruchu politycznego, bo dokładnie takie oblicze ma organizacja Black Lives Matter. Kiedyś można było mówić o walce klas, teraz o walce ras. Jest więc męczennik i święty. Ale żeby nie wiem ile murali powstało przedstawiających Floyda jako Chrystusa z koroną cieniową na głowie, to nic nie zmieni tego, że to zwykły kryminalista, recydywista był, który nawet napad na ciężarną kobietę na koncie miał. W dniu śmierci nafaszerowany był narkotykami jak pieczone prosię po staropolsku kaszą i to było główną przyczyną jego śmierci. To już wiadomo. To, jaka była wina policjanta, czy gdyby nie jego zachowanie, to Floyd nie miałby ataku, udałoby się go uratować, rozstrzygnie sąd. Istotne jest to, że w imię jakiegoś postępu angażować mielibyśmy się w spory, które nas zupełnie nie dotyczą. Żeby było jasne: ja uważam, że nikt nie powinien klękać. Nie tylko Polacy, ale też Brytyjczycy, Amerykanie i pozostałe ludy świata.

Chodzi bowiem w gruncie rzeczy o upadlający gest poddaństwa wobec nowych panów zbiorowej świadomości. Krzywdy ludzkie są niezmierzone i nie ma żadnego nadzwyczajnego powodu, by w jakiś specjalny sposób uznawać te, które dotyczą murzynów. Czy Afrykańczycy z państw znad Zatoki Gwinejskiej powinni klękać, bo to ich przodkowie łapali własnych pobratymców, sprzedawali Portugalczykom czy komukolwiek, by niewolnicy w końcu trafiali do Ameryk? Czy klękać powinni Arabowie, którzy organizowali handel w innych częściach Afryki? Pomysł wiecznego rozdrapywania ran, wzbudzania pretensji, wywoływania poczucia winy, zmuszania do niekończących się przeprosin jest zwyczajnie podłe i służyć ma tylko zdobyciu i utrzymaniu władzy. Dziel i rządź, wykorzystaj animozje, podsycaj je, wyhoduj nienawiść, napuść jednych na drugich. Na tym polega też pomysł polskiej patologicznej lewicy. By wepchnąć nas w te – niech ktoś sobie uzna za prawdziwe, ja twierdzę, że wykreowane – całkowicie obce nam spory.

Nie mieliśmy z tym nic wspólnego i nie ma najmniejszego powodu poczuwać się do winy. Czy Turcy, Egipcjanie, Sudańczycy, Irakijczycy powinni przepraszać za grzechy Imperium Osmańskiego, zdawać sprawozdanie z setek lat niewolnictwa i rozliczać za haremy w Chartumie, Damaszku czy kopalnie pod Tripoli, za największy targ ludźmi od współczesnego Iranu, po Bałkany i Maroko? Może powinniśmy przy każdej okazji cytować Koran z jego uzasadnieniem niewolnictwa w surze 33 Al-Ahzab  i wypominać:

„I On sprowadził z ich twierdz tych ludzi Księgi, którzy im pomagali, i rzucił w ich serca strach. Część z nich zabiliście, a część wzięliście do niewoli. I On dał wam w dziedzictwo ich ziemię, ich domostwa i ich bogactwa, oraz ziemię, której nie deptały wasze stopy. Bóg jest nad każdą rzeczą wszechwładny!” (Koran 33:26–27).

Pomysł klękania na angielskim boisku jest upadlający także z innego powodu. Oznacza on bowiem tak naprawdę rodzaj podboju kulturowego. To dlatego, że „wasze” anglosaskie media są silniejsze, że wasze filmy i książki zalewają świat, my powinniśmy przyjmować wasze gesty wobec ludów, które wy skrzywdziliście. To jest jak przyjmowanie każdej tandety, w tym intelektualnej,  byle z Zachodu była. Nikt nigdy nie klęknie z powodu dewszirme – „żniw chłopców” na Bałkanach przez stulecia przerabianych na mięso armatnie jako piechota janczarów. Nikt nie będzie cytował Jana Kochanowskiego i jego Pieśni o spustoszeniu Podola przez Tatarów i wzięciu w jasyr stu tysięcy obywateli Rzeczpospolitej:

Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje,
Którzy zagnali piękne łanie twoje
Z dziećmi pospołu a nie masz nadzieje,
By kiedy miały nawiedzić swe knieje.
Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,
Drugie do hordy dalekiej zagnano;
Córy szlacheckie (żal sie mocny Boże!)
Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.

Będą nam opowiadać o nowym wynalazku szalonej postępowej zachodniej lewicy – white privilige – przywilejach białego człowieka. Niech to wytłumaczą mieszkańcom Norylska, albańskich, ukraińskich czy mołdawskich wiosek. Tym, którzy wspominają ofiary obozów Hitlera, Lenina i Stalina. Nie będę epatował martyrologią, wszyscy znamy historię ludów naszej części świata (oczywiście nie patolewica). Zmienią język i wykreślą słowa, wciąż na nowo będą pisać dzieje świata i będą decydować, które z dzieł dawnych mistrzów jeszcze są dozwolone. Taki gest, takie obrzędy, jak klękanie są częścią jednego wielkiego projektu. Już Konfucjusz nauczał o potędze sprawczej rytuału, o jego sile w zachowaniu porządku. Oczywiście nie należy podejrzewać prymitywnej patolewicy o jakiekolwiek duchowe i intelektualne wyrachowanie. Rozumieć to trzeba jak komuniści, którzy wiedzieli, że zmuszanie do udziału w pochodach 1 maja, w wiecach nienawiści, pokazowych procesach, zlotach mas na stadionach pomaga w trzymaniu wszystkich pod butem.

Inne wpisy tego autora