Cały świat komentuje faux pas Trumpa, ale to nie Ameryka tylko Polska zaliczyła największą wpadkę na szczycie NATO.
To nie jest pierwszy raz kiedy europejscy przywódcy biorą się za łby z amerykańskim prezydentem. Churchill rywalizował z Rooseveltem. Bush nie rozmawiał z Schroederem, Reagan wadził się z Kohlem i teraz Prezydent Trump z Merkel. Jeżeli historia może być tu jakimś drogowskazem, to spory zwykle umacniały amerykańsko-europejskie relacje a nie osłabiały. Mobilizowały do działania i dozbrajania, co w efekcie dawało NATO dosyć paliwa na kolejne lata poklepywania się po plecach, mówienia jacy jesteśmy wspaniali i nic nie robienia. I tym razem może być podobnie. Przyjaźni między Berlinem i Waszyngtonem, za tej prezydentury nie będzie, ale dla NATO, to może całkiem niezły prognostyk. Dokumenty na szczyt przygotowane były wiele miesięcy wcześniej i dziś niezależnie od tweetów Trumpa, wszystko przebiega zgodnie z planem i wolą wojskowego establishmentu. Wszystko zostało osiągnięte. No prawie wszystko. Bo to co było do ugrania przez Polskę zostało przegapione. Dosłownie. Przegapione.
Najważniejszym ustaleniem szczytu oprócz strategii 30 razy cztery – możliwości przerzucania trzech formacji zbrojnych w ciągu 30 dni na wschodnie rubieże NATO, było stworzenie dwóch centrów dowodzenia w Ulm i w Norfolk. To się udało. Uzupełnieniem miały być jeszcze dodatkowe dowództwa armijne w Europie. Jeden gdzieś w południowej Europie i jeden w Szczecinie. Do istniejącego już NATOowskiego korpusu miało dołączyć nowe dowództwo. Centrum dowodzenia wschodnią flanką na wypadek rosyjskiej agresji. To także umożliwiłoby w przyszłości przekształcenie rotacyjnej obecności wojsk NATOwskich w Polsce w stałą obecność. A na dziś oznaczałoby 100-200 wysoko płatnych etatów dla oficerów NATO w Szczecinie i wojska pomocnicze. Wojna wojną, ale na czas pokoju to też spory zastrzyk dla Szczecina i prestiż dla Polski. Minister Błaszczak wspominał zresztą wcześniej o tym. Czego nie wspomniał, to, że poprzedni szef Sztabu Generalnego podczas międzysztabowej konferencji przygotowującej dokumenty na szczyt NATO, wyraził zgodę, żeby temat dodatkowego dowództwa odłożyć na oddzielną konferencję ekspertów, kiedyś tam w przyszłości. W języku NATO oznacza to nie mniej ni więcej, tylko zwieszamy projekt. Dziś trudno powiedzieć , kto ten kąsek chciał zabrać Polsce, ale dość powiedzieć, że generał Surawski, czy to z uwagi na braki językowe, czy ogólna dezorientację, wyraził na to zgodę. Potem Minister Błaszczak na osobnym spotkaniu próbował sprawę odkręcić, ale też na argument – przecież wasz Szef Sztabu już to klepnął, już nie zareagował.
No to skoro już zacząłem od Churchilla to i nim zakończę – większość wojen tego świata przegranych zostało jeszcze w czasie pokoju.