Ultimatum Timmermansa może odbić się KE czkawką

Doceniasz tę treść?

Spór Waszyngtonu z Brukselą o nowe sankcje dla Rosji jest w rzeczywistości sporem Waszyngtonu z Berlinem. I choć nikt tego jeszcze głośno nie nazwał, może być początkiem rozgrywki o przyszły kształt Europy i nowych globalnych sojuszy.

Unia Europejska ostrzega, że niemal z dnia na dzień  może ukarać Amerykę, jeżeli zapowiadane sankcje, przegłosowane w Kongresie, dotkną niemieckie, francuskie, czy austriackie firmy i zagrożą bezpieczeństwu energetycznemu Europy. Jean Claude Juncker jak zwykle brzmiał tu nieco tajemniczo, ale jedyny oręż jaki UE może wytoczyć przeciwko Ameryce to skarga do WTO. Jakiekolwiek twarde sankcje czy cła na amerykańskie towary musiałyby fatalnie odbić się na Niemczech, Francji, Włoszech, których eksport do US sporo waży w bilansie handlowym.  Pomijając nawet moralne względy, występowania przeciwko Ameryce w obronie putinowskiej Rosji, sankcje wydają się mało prawdopodobne. Pozostaje skarga i batalia sądowa.

Końcowy tekst ustawy przyjętej w środę przez Kongres został nieco złagodzony. Oprócz zapisu, że sankcje powinny być wprowadzane razem z sojusznikami, znalazły się tam nowe ramy zawężające je do firm z większym udziałem rosyjskiego kapitału. Według dziennika wydawanego w Kongresie, „The Hill”, po intensywnej kampanii europejskich firm lobbystycznych zdecydowano, że ostracyzm finansowy dotknie wszystkie firmy energetyczne w których udział rosyjskiego kapitału jest nie 10 proc., jak początkowo planowano, ale 30 proc. To spora ulga, choć głównie uderza w największe niemieckie, holenderskie, włoskie i austriackie przedsięwzięcia, jak „Baltic LNG” projekt  Shella i Gazpromu, Blue Stream – rurociąg zarządzany przez spółkę Gazpromu i włoską firmę  Eni, CPC  – własność Shella, Eni i Rosneftu no i oczywiście Nord Stream 1 i Nord Stream 2 – w większości projekt niemiecko-rosyjski, ale z udziałem innych europejskich państw. Moskwa już wcześniej straszyła, że projekt w który europejskie konsorcjum zainwestowało już ponad 5 mld euro, w przypadku wprowadzenia amerykańskich sankcji może nie wypalić. Putin nie owijając w bawełnę straszył poważnymi konsekwencjami. Ale zarówno Moskwa jak i Waszyngton wiedzą, że jedynym poważnym zagrożeniem dla Ameryki mogą tu być Niemcy. Dla Niemiec Nord Stream 2 jest krytyczną inwestycją. Na niej Angela Merkel oparła całą swoją strategię energetyczną włącznie z wygaszaniem kopalni węglowych i rozwojem przemysłu OZE. Cios w Nord Stream 2 jest w rzeczywistości ciosem w całą misterną konstrukcję budowy globalnej przewagi Niemiec w świecie. Argument pojawiał się zresztą w dyskusjach w Kongresie, co republikańska większość uznała za istotny argument dla poparcia sankcji zaproponowanych przez Demokratów – na złość Trumpowi i jego polityce poprawy relacji z Moskwą.

Prezydent Trump podejmie decyzję najpóźniej w ciągu 10 dni. Jeżeli nie zawetuje ani nie podpisze ustawy, po 10 dniach staje się ona prawem. Weto ma małe szanse obrony, biorąc pod uwagę, że 98 proc. Kongresu opowiedziało się za ustawą. Obalenie weta jest zawsze  poważnym osłabieniem autorytetu prezydenta. Pozostaje jeszcze możliwość grania na zwłokę i dalszego rozmywania ustawy negocjacjami z europejskimi partnerami, czy zostawiania w niej coraz większych dziur, ale to z pewnością byłoby fatalne wizerunkowo i znowu osłabiało jego prezydenturę.

Buńczuczne zapowiedzi retorsji ze strony UE i zaskarżenia amerykańskich sankcji do WTO mogą dobrze wyglądać w mediach, ale gorzej wypadają przy liczeniu głosów poparcia w samej Unii. Małą szansa żeby państwa niechętne Nord Stream 2 i umacnianiu się Niemiec w roli potentata energetycznego chciały złożyć swój podpis pod petycją do Światowej Organizacji Handlu? A tego wymagała by wspólna unijna skarga.  Czy Niemcy aby na pewno mogą liczyć na głosy  Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Czech, Słowacji, Rumunii, Bułgarii, Węgier. Czy ostry konflikt Komisji Europejskiej z Polską, Węgrami, Czechami  o… już niemal o wszystko – sądy, imigrantów, klimat, wycinkę puszczy, media – nie utrudnią negocjacji i poparcia Niemiec przeciwko Ameryce? Czy fakt, że w Rumunii, Bułgarii, i w państwach Bałtyckich stacjonują amerykańskie siły zbrojne,  nie będzie dostatecznym argumentem za wstrzymaniem poparcia?  Czy ultimatum Timmermansa  nie wróci do niego za kilka dni, kiedy Bruksela poprosi Warszawę, żeby stanęła murem przeciwko Stanom Zjednoczonym.

Inne wpisy tego autora

KTO NAPRAWDĘ RZĄDZI UNIĄ? #WWR180

#180 Podcast Warsaw Enterprise Institute – Wolność w Remoncie Kiedyś dziwne wydawało się, że patronem Unii Europejskiej jest Karol Wielki, władca, który 45 lat z