Krajowa rada tego i owego

Doceniasz tę treść?

W związku z karą nałożoną przez Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji na TVN przypomniałem sobie o artykule jaki napisałem wiele lat temu i postanowiłem przypomnieć go też innym, którzy teraz są decyzją KRRiT oburzeni.

„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski, wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku, złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie, świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej, pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem” w drodze referendum zaakceptowaliśmy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej przygotowaną pod światłym przewodnictwem wszystkich sił postępu – to jest Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Partii Demokraci.pl występujących wówczas pod nazwami Socjaldemokracji Rzeczpospolitej Polskiej i Unii Wolności, przy poważnym wsparciu występującego cały czas pod niezmienioną nazwą Polskiego Stronnictwa Ludowego – a w niej usankcjonowaliśmy szczególną rolę KRRiT – najpewniej „w trosce o byt” jej członków.

Miejsce KRRiT w porządku prawnym III RP odzwierciedlone zostało w rozdziale IX Konstytucji – organy kontroli państwowej i ochrony prawa – obok Najwyższej Izby Kontroli i Rzecznika Praw Obywatelskich. O ile w przypadku NIK art. 202 Konstytucji jednoznacznie stwierdza, że Izba jest naczelnym organem kontroli państwowej, o tyle w przypadku KRRiT światli autorzy Konstytucji jakoś nie kwapili się nic napisać, w związku z czym można jedynie domniemywać, czy jest to organ kontroli państwowej czy ochrony prawa, czy też może jednego i drugiego. Zgodnie z komunistyczną zasadą – „kto ma telewizję ten ma władzę” – postanowiono nadać rangę konstytucyjną instrumentowi cenzury. Co prawda chodziło głownie o cenzurę rynku, a nie słowa, ale przecież w III RP to właśnie rynek miał być ważniejszy niż słowa. Jak tworzono KRRiT to głosy sprzeciwu traktowane były jak głoszenie idei podatku liniowego, a jak umocowywano istnienie KRRiT w Konstytucji to głosy sprzeciwu traktowane już były jak głoszenie, że ziemia jest płaska. Art. 213 Konstytucji stanowi, że KRRiT stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji i wydaje rozporządzenia, a w sprawach indywidualnych podejmuje uchwały. W art. 214 stwierdzono, że jej członkowie są powoływani przez Sejm, Senat i Prezydenta Rzeczypospolitej i nie mogą należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością pełnionej funkcji. Co do zasad i trybu jej działania oraz szczegółowych zasad powoływania jej członków art. 215 Konstytucji odsyła już do ustawy. Nie można oprzeć się wrażeniu, że jedynym celem tych zapisów było spowodowanie, aby KRRiT mogła po prostu trwać jak najdłużej. Do zmiany Konstytucji i wykreślenia z niej KRRiT potrzebna jest kwalifikowana większość, której nie uda się pewnie osiągnąć w polskim parlamencie jeszcze przez wiele lat. Wydaje się zatem, że jedyną szansą na to, żebyśmy się przestali kompromitować nie tylko działaniami KRRiT ale samym jej istnieniem jako organu konstytucyjnego, jest… uchylenie ustawy o KRRiT. Jak mawiał Stefan Kisielewski nastąpi „obalenie socjalizmu bez obalania słowa socjalizm”. Zlikwiduje się KRRiT bez likwidacji jej samej. Siedzibę będzie można przenieść gdzieś na daleką Pragę, albo jeszcze lepiej gdzieś w Bieszczady – ostatecznie Konstytucja nie stanowi gdzie ma być jej siedziba, czy musi znajdować się w stolicy – a wynagrodzenie jej członków ustali na poziomie wynagrodzenia minimalnego. Z całą pewnością nikt „pragnący na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność” nie będzie zainteresowany wymyślaniem takich rzeczy, jak „Strategia Państwa Polskiego w dziedzinie mediów elektronicznych na lata 2005-2020”. Uchwalona pewnie w „trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny” względnie jeszcze „w poczuciu odpowiedzialności przed własnym sumieniem”, no bo chyba raczej nie Bogiem za najważniejsze dla Polski uznała udzielanie przez KRRiT koncesji na nadawanie programów radiowych i telewizyjnych przez Internet oraz wprowadzenie abonamentu na posiadanie komputerów oraz telefonów komórkowych 3G umożliwiających odbiór takich programów!!!”

Inne wpisy tego autora