Robert Gwiazdowski w swoim felietonie dla „Rzeczpospolitej” pisze:
Dziś się okazuje, że inwigilacja jest niebezpieczna, bo władza inwigiluje Pegasusem nie tylko zwykłych obywateli, ale i „niezwykłych”. W stanie wojennym zaczytywaliśmy się w powielaczowym wydaniu „Roku 1984″ Orwella. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego nie była to obowiązkowa lektura – przecież oficjalna propaganda głosiła, że to krytyka imperializmu. Ma to pewnie coś wspólnego z dowcipem z tamtych czasów, gdy oskarżony o lżenie władzy się tłumaczył, że miał na myśli Reagana, na co usłyszał od prokuratora: „Już ja wiem, kogo mieliście na myśli”.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij TUTAJ.