Quo vadis, pecunia?

Doceniasz tę treść?

Nadchodzą wielkie zmiany w światowych finansach, które będą miały przełożenie i na życie gospodarcze, i społeczne oraz na politykę. Nowe technologie przekształcą pieniądz nieodwracalnie, ale nie zbudują finansowego raju na Ziemi, bo natura człowieka jest niezmienna – przekonuje w książce „Przyszłość pieniądza” Eswar Prasad.

Ostatni banknot zostanie zwrócony Riksbankowi do 2030 roku – przekonywała w maju 2018 roku Cecilia Skingsley, wiceprezes banku centralnego Szwecji. Założony w 1668 r. Sveriges Riksbank był pierwszym bankiem centralnym na świecie i jednym z pierwszych emitujących papierowe banknoty walutowe. To chichot historii, nieprawdaż?

„Odkrywamy kosmiczną symetrię w perspektywie, że Szwecja prawdopodobnie stanie się jedną z pierwszych gospodarek, które doświadczą końca fizycznej gotówki” – pisze już na początku „Przyszłości pieniądza” profesor Cornell University Eswar Prasad, ekspert Brookings Institution, mąż Basi Kaminskiej.

Były muszelki, będą zera i jedynki

Ten szwedzki przykład jest niewiele znaczący w skali zmian, które zachodzą w świecie finansów, ale wielce symboliczny. Pieniądz, jaki znamy, stoi u progu kolejnej wielkiej transformacji w swojej długiej, wielowiekowej historii – przekonuje Prasad. Było już bydło, muszle kauri, koraliki, metalowe żetony… Teraz era gotówki dobiega końca, a nadchodzi czas walut cyfrowych emitowanych przez banki centralne.

Gotówka odchodzi szybko w zapomnienie również w Chinach. „Podczas moich częstych podróży w czasach przed pandemią COVID-u mój nawyk noszenia w portfelu prawdziwych banknotów juana wydawał się coraz bardziej anachroniczny. Moi chińscy przyjaciele patrzyli z zakłopotaniem, gdy wyciągałem banknoty zamiast telefonu, żeby zapłacić za posiłek lub kawę. Z łatwością mogliby mnie wyprzedzić, wyciągając telefony i płacąc, zanim zdążyłbym zacząć odliczać juany” – wspomina Prasad.

I przypadek Chin również jest wielce symboliczny. Chiny są bowiem krajem, w którym pierwsza papierowa waluta pojawiła się wiele wieków temu i nie była pokryta zapasami metali szlachetnych lub towarów. „Nie została ona wyemitowana przez bank centralny, ale przez dwór Kubilaj-chana, wnuka Czyngis-chana i protoplastę dynastii Yuan. W XIV w. Wielki Chan, jak go nazywano, zadekretował, że papierowa waluta wydana przez jego dwór jest prawnym środkiem płatniczym. Musiała zostać zaakceptowana jako spłata długów przez wszystkich poddanych – pod groźbą śmierci (to część spuścizny, która nie przetrwała, za co możemy być wdzięczni)” – przypomina Prasad.

Cyfryzacja zabije papier

Co zastąpi pieniądz papierowy? Oczywiście pieniądz cyfrowy. „Teraz te dwa kraje — Szwecja i Chiny — ponownie wysunęły się na czoło rewolucji, która zdecydowanie zmieni charakter znanego nam pieniądza. Ich banki centralne prawdopodobnie będą jednymi z pierwszych największych gospodarek, które wyemitują swoje cyfrowe waluty (ang. Central Bank Digital Currencies, CBDC) — wirtualne wersje swoich oficjalnych walut — które będą współistnieć z walutą papierową i monetami, a być może kiedyś je zastąpią. Nie będą to jednak pierwsze kraje, które wydadzą CBDC. Kilka innych, w tym Bahamy, Ekwador i Urugwaj, już eksperymentowało z CBDC w różnych formach. Mimo to dysponowanie tak dużą potęgą jak Chiny przemienia koncepcję CBDC z interesującej ciekawostki w krok ku nieubłaganemu rozwojowi natury pieniądza banku centralnego” – wskazuje profesor Cornell University.

Zanim jednak Prasad omówi problematykę CBDC, zaczyna od ogólnego wprowadzenia (rozdział 1), w którym stara się jak najszerzej przybliżyć czytelnikowi przemożny wpływ rozwoju technologicznego na pieniądz i branżę finansową. Zdaje sobie sprawę, że by to zrobić dobrze, musi zacząć ab ovo i w ogóle omówić podstawy pieniądza i finansów (rozdział 2).

Następnie, naukowiec bierze pod lupę fintech, czyli technologie finansowe, które zmieniają biznes i życie codzienne w zakresie finansów (rozdział 3). Potem przechodzi płynnie do bitcoina (rozdział 4) oraz zajmuje się zjawiskiem kryptomanii (rozdział 5).

Prasad jest zdania, że jednak to pieniądze banków centralnych mimo wszystko są pieniędzmi przyszłości, więc omawia najdokładniej, jak umie, przypadek walut cyfrowych CBDC, które dopiero raczkują (rozdział 6), oraz monitoruje wprowadzanie ich do obrotu (rozdział 7).

Następnie bierze się na poważnie za futurologię finansową, rozważa konsekwencje błyskawicznych zmian technologicznych dla międzynarodowego systemu walutowego (rozdział 8), wczuwa się w mające pod górę banki centralne (rozdział 9) i w końcu zabawia się we wróża, starając się zarysować przyszłość światowych finansów (rozdział 10).

Prasad wskazuje, że odejście od gotówki jest zarówno konsekwencją, jak i przejawem innych wielkich zmian, które nadchodzą. „Świat finansów stoi na progu poważnych zawirowań, a one pociągną za sobą zmiany, które w radykalny sposób wpłyną na gospodarstwa domowe, korporacje, inwestorów, banki centralne i rządy” – przekonuje naukowiec.

Czy bitcoin to cyfrowe złoto?

Oczywiście, Prasad nie mógł pominąć kwestii bitcoina (BTC) i kryptowalut, które pojawiły się na przełomie 2008 i 2009 roku, i dość dynamicznie się rozwijają. Naukowiec nie ukrywa sceptycyzmu odnośnie do wartości „tego, co w zasadzie jest tylko fragmentem kodu informatycznego” – czyli bitcoina. Z drugiej jednak strony, przyznaje, że leżąca u jego podstaw technologia — która jest naprawdę kreatywna i innowacyjna — prawdopodobnie będzie miała dłuższą żywotność niż sama kryptowaluta.

Prasad jest więc daleko od postawy, jaką prezentuje choćby prof. Saifedean Ammous w książce „Standard bitcoina”. Ammous przekonuje w niej, że bitcoin jest czymś, co można określić „cyfrowym złotem”, bo posiada szereg unikalnych cech. W opinii Ammousa, bitcoin jest najtwardszym pieniądzem, jaki miała do dyspozycji ludzkość, bo wraz ze wzrostem ceny BTC nie rośnie jego podaż. Wzrasta za to moc obliczeniowa potrzebna do zatwierdzania transakcji. Trzeba jednak przyznać, że Prasad generalnie rozumie konstrukcję sieci Bitcoin i tłumaczy zasady jej działania niemal tak jasno i klarownie, jak Ammous.

Co ciekawe, Prasad docenia piękno technologii blockchain, która omija potrzebę zaangażowania zaufanej strony do walidacji transakcji poprzez zdecentralizowany publiczny mechanizm konsensusu, który obejmuje porozumienie między dużą siecią komputerów (zwanych węzłami), będących własnością prywatnych osób lub firm. „Ten proces osiągania konsensusu jest cudem sam w sobie. Piękno bitcoina polega na tym, że po zweryfikowaniu takich transakcji nie można ich zmienić ani wymazać, ponieważ może je łatwo zweryfikować każdy, kto ma połączenie internetowe i kto wie, gdzie szukać. Dzięki temu system jest bezpieczny i zapobiega oszustwom” – zachwyca się Prasad.

Korpo-waluty zaburzą politykę pieniężną?

Interesujące, że Prasad ostrzega nie tylko przed kryptowalutami, ale też przed korporacyjnymi walutami cyfrowymi. Do wyemitowania takowej przymierzał się choćby Facebook (Libra, przemianowana potem na Diem).

„Jest to perspektywa intrygująca i pod pewnymi względami niepokojąca, gdyż główne międzynarodowe media społecznościowe, a także platformy komercyjne, takie jak Amazon, mogą stać się ważnymi graczami na rynkach finansowych, emitując własne tokeny lub waluty. Amazon Coins mogą być już wykorzystywane do kupowania gier i aplikacji na platformie Amazona; można sobie wyobrazić, że takie tokeny mogłyby ostatecznie zostać wykorzystane w handlu szerszą gamą towarów na tej platformie. Wsparcie gigantycznej firmy zapewniłoby stabilność wartości jej monet i uczyniłoby z nich rentowny środek wymiany, zmniejszając popyt na pieniądze banku centralnego w transakcjach handlowych” – tłumaczy Prasad.

Co więcej, korporacyjne tokeny cyfrowe mogłyby w końcu być postrzegane również jako przechowalnie wartości, z uwagi na skalę działalności i widoczną stabilność tych korporacji oraz ich siłę finansową – przekonuje Prasad. „Reperkusje takich wydarzeń nie ograniczałyby się do zmniejszonego popytu na waluty banków centralnych jako środki wymiany lub środki przechowywania wartości; ich konsekwencje dla modeli biznesowych banków i innych istniejących instytucji finansowych stworzyłyby specyficzne wyzwania” – ostrzega naukowiec.

Według niego, nadchodzące zmiany w pieniądzu, rynkach finansowych i systemach płatniczych będą miały znaczące reperkusje dla działalności banków centralnych oraz ich zdolności do osiągania kluczowych celów, jak niska inflacja i stabilność systemu finansowego. „Nowe formy pieniądza i nowe kanały przepływu środków w ramach gospodarek i między nimi mogą mieć również wpływ na międzynarodowe przepływy kapitału i kursy walut, które są szczególnie istotne dla krajów rozwijających się i wschodzących gospodarek rynkowych” – dodaje Prasad.

Autor omawianej książki wskazuje, że zmiany technologiczne mogą mieć znaczący wpływ na wdrażanie i transmisję polityki pieniężnej. „Na przykład rozprzestrzenianie się cyfrowych platform pożyczkowych może pewnego dnia zmniejszyć znaczenie tradycyjnych banków komercyjnych. Kiedy bank centralny, taki jak Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych (Fed), zmienia stopy procentowe, wpływa to na oprocentowanie depozytów i pożyczek banków komercyjnych w sposób, który jest dość zrozumiały. Odpowiadający im wpływ na oprocentowanie pożyczek innych instytucji i platform jest dużo mniej klarowny. Utrudni to bankowi centralnemu zarządzanie zmiennymi ekonomicznymi, na których mu zależy, takimi jak inflacja i stopa bezrobocia” – ostrzega naukowiec.

To ciekawe, że Prasad niejako wróży więc sukces korporacyjnym tokenom. Zupełnie inaczej niż autorzy książki „The Pay Off”, czyli Gottfried Leibbrandt i Natasha de Terán – ludzie z wieloma dekadami sumarycznego doświadczenia w biznesie płatności. Uważają, że plan uruchomienia firmowej waluty w ramach platformy mediów społecznościowych nie mógł wypalić z wielu powodów, a co więcej, nawet waluty cyfrowe prywatnych banków nie mają szans na sukces. Dlaczego? „Różnice w wartości rynkowej takich elektronicznych bankowych żetonów przypominałyby chaotyczną erę wolnej bankowości w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych, kiedy konsumenci musieli żonglować prywatnymi banknotami o zmiennej wartości” – przekonują autorzy „The Pay Off”.

CBDC: nie taki diabeł straszny?

Oczywiście, jedną z form odpowiedzi banków centralnych na groźbę zaburzenia systemu finansowego jest zwrócenie się ku innowacjom w zakresie pieniądza. I tutaj pojawia się temat CBDC – cyfrowych walut banków centralnych.

„Detaliczne CBDC mogą funkcjonować jako mechanizmy płatności, które zapewniają stabilność, niekoniecznie ograniczając prywatne innowacje finansowe lub wypierając prywatnie zarządzane systemy płatności. Szwedzki Riksbank aktywnie bada możliwość emisji e-korony, ale w Szwecji korzystanie z gotówki zostało w dużej mierze wyparte przez prywatne systemy płatności, takie jak Swish. W związku z czym szwedzki bank centralny zasadniczo stara się zachować właściwą sobie rolę ułatwiania płatności detalicznych. Służyłoby to jako zabezpieczenie na wypadek awarii prywatnej infrastruktury płatniczej z powodu problemów technicznych lub z zaufaniem” – tłumaczy Prasad.

Trzeba przyznać, że Prasad wykazuje się uczciwością intelektualną i co prawda widać, że jest zwolennikiem CBDC, jednak przyznaje, iż to rozwiązanie niesie ze sobą problemy i zagrożenia, choćby dla wolności obywatelskich. „Gdyby gotówka ustąpiła miejsca CBDC, a systemy płatności były w przeważającej mierze cyfrowe, wszelkie pojęcie anonimowości i prywatności w sprawach finansowych byłoby poważnie zagrożone. […] W społeczeństwach autorytarnych pieniądz banku centralnego w postaci cyfrowej mógłby stać się dodatkowym instrumentem rządowej kontroli nad obywatelami, a nie tylko wygodnym, bezpiecznym i stabilnym środkiem wymiany” – wskazuje naukowiec z Cornell University.

Prasad cytuje Riksbank, który w jednym ze swoich raportów napisał: „Całkowitej anonimowości i uczciwości nie da się technicznie w pełni zaoferować. Możliwe jest zbudowanie e-korony opartej na wartościach, która może być używana anonimowo, tzn. bez konieczności identyfikacji płatnika podczas dokonywania płatności. […] Nie chodzi tu jednak o całkowicie anonimowe rozwiązanie, ponieważ e-korona, ze względu na swoją cyfrową formę, zawsze będzie możliwa do prześledzenia, gdy zostanie użyta do dokonania płatności, a ponadto musi spełniać wymogi dotyczące możliwości śledzenia określone w dyrektywie w sprawie prania brudnych pieniędzy. W ten sposób w przypadku użycia karty do dokonania płatności elektronicznej zawsze będzie można zidentyfikować jej nabywcę”.

Poza tym, jak wskazuje Prasad, CBDC są i będą podatne na hakowanie. „Może to wpłynąć na zaufanie do pieniądza banku centralnego w sposób podobny, jak ma to miejsce w wypadku powszechnego fałszowania banknotów” – ostrzega naukowiec.

No i trzeci problem. „CBDC może w końcu spowodować to samo ryzyko, któremu ma zapobiegać, czyli niestabilność finansową. Gdyby wszystkie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa miały dostęp do rachunków w banku centralnym lub portfeli cyfrowych CBDC, mogłyby one w sytuacji osłabienia zaufania finansowego zwrócić się do tych portfeli jako do bezpiecznej przystani, wyprowadzając pieniądze ze swoich rachunków bankowych i doprowadzając do załamania systemu bankowego” – alarmuje.

Co prawda dolar amerykański jeszcze przez długi czas pozostanie najważniejszą walutą świata, to dalsza ewolucja pieniądza i systemu finansowego przyniesie większe rozwarstwienie zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym – uważa Prasad. „W przypadku mniejszych gospodarek i słabych instytucji banki centralne i waluty mogą zostać zlikwidowane lub co najmniej stracić na znaczeniu. Może to doprowadzić do skoncentrowania jeszcze większej władzy gospodarczej i finansowej w rękach dużych gospodarek, podczas gdy wielkie korporacje, takie jak Alibaba, Amazon, Facebook czy Tencent, mogą zwiększyć swoją władzę i zacząć kontrolować zarówno handel, jak i finanse” – stwierdza.

Od czeków do pieniądza sms-owego

Książka „Przyszłość pieniądza” robi wrażenie rozmachem, dogłębnym potraktowaniem tematu. Jest też pełna ciekawostek, które zapadają w pamięć. Opisuje choćby, czym są czeki podróżne, w jaki sposób funkcjonowały i czemu „umarły”. „Zapas nieuregulowanych pozabankowych czeków podróżnych osiągnął najwyższy poziom — 9 mld USD — w 1995 r. Następnie akcje zaczęły stopniowo spadać i do 2018 r. spadły poniżej 2 mld USD, kiedy to Fed przestał zbierać i raportować te dane. 2 mld mogą się wydawać dużą sumą pieniędzy, ale w porównaniu z 1,7 bln USD w walucie w 2018 r. jest to kwota trywialna. W ten sposób zmiany w systemach płatności zdziesiątkowały to, co kiedyś było niezbędnym wyposażeniem finansowym podróżnika po świecie” – wskazuje naukowiec.

Prasad opisuje kilka przykładów tzw. mobile money. Jednym z nich jest fenomenalne rozwiązanie kenijskie – czyli płatności sms-owe M-Pesa. Podniosło ono znacznie ubankowienie społeczeństwa Kenii, bez konieczności ponoszenia przez firmy czy państwo wielkich wydatków na infrastrukturę, jednakże ono nie rozwiązuje wszystkich problemów, bo np. nie daje dostępu do kredytu.

Innym ciekawym rozwiązaniem omawianym w książce Prasada, jest usługa Yu’E Bao, która w rzeczywistości jest funduszem rynku pieniężnego, przynoszącym kupującym na serwisie Alibaba poprzez Alipay korzyści poprzez wypłacanie im odsetek od środków, które zdeponowali właśnie w Alipay. Oprocentowanie w tym funduszu jest zazwyczaj wyższe, niż w bankach, a w 2019 roku był on już największym na świecie funduszem rynku pieniężnego, z aktywami rzędu 157 mld USD.

Naukowiec z Cornell University prezentuje również egzotykę kryptowalutową, przypominając Jesus Coin. Miał to być sposób na przywrócenie nauczyciela z Nazaretu masom, z pominięciem kościołów. Jesus Coin został wyemitowany na platformie Ethereum pod koniec 2017 roku i na krótko osiągnął kapitalizację rynkową w wysokości ok. 20 mln USD w lutym 2018 r.

„Przyszłość pieniądza” jest ilustrowana, co urozmaica lekturę, podobnie jak wspomniane ciekawostki. Ale najważniejsze jest to, że poziom merytoryczny tej publikacji jest najwyższych lotów, choć styl mógłby być bardziej porywający. W każdym razie, prof. Eswar Prasad napisał kolejną książkę o finansach, którą nie tyle trzeba mieć na półce, ile po prostu przeczytać. Przeczucie mówi autorowi tej recenzji, że książka ta dobrze się zestarzeje, i to nie z uwagi na zastosowany papier.

Inne wpisy tego autora

Czekając na praworządność

Nawet po ewentualnym zwycięstwie dzisiejszej opozycji, nie dojdzie do „przywrócenia” praworządności, bo jej nigdy w III RP nie było, w takim znaczeniu, jakie pojęciu temu