Belgijska bieda i flamandzki dobrobyt. Dlaczego Belgia powinna się rozpaść

Doceniasz tę treść?

  • W czerwcu 2024 r. w Belgii, podobnie jak w 15 innych krajach UE, odbędą się wybory.
  • Obywatele wybiorą przedstawicieli do rządów regionalnych i federalnego, co może rozpocząć kolejny kryzys polityczny w Belgii.
  • We Flandrii króluje nacjonalizm, a w Walonii socjalizm.
  • Konflikt o języki i transfery socjalne sprawia, że interesy dwóch grup etnicznych mogą być tym razem nie do pogodzenia.

 

Belgia nie istnieje, są tylko Flamandowie i Walonowie.
Charles-Maurice de Talleyrand

 

Belgia to kraj mniejszy niż województwo mazowieckie, z którego pochodzi wielu unijnych polityków jak niesławny w Polsce Guy Verhofstadt, Charles Michel czy Herman Van Rompuy. Bruksela to nie tylko stolica Wspólnoty Europejskiej, lecz także siedziba międzynarodowych instytucji jak NATO. Belgia jest symbolem europejskiej jedności, choć jej samej nieustannie wróży się rozpad. To maleńkie państwo jest tak pełne sprzeczności, że wielu zastanawia się, czy nie załamie się od środka.

 

Polskie wątki

Belgiem nie czuje się nikt. Dowiódł tego były premier Belgii, Ives Leterme, gdy poproszony  o zaśpiewanie belgijskiego hymnu, zaśpiewał… „Marsyliankę”[1]. Kraj ten powstał niejako przypadkiem – po wojnach napoleońskich został w 1815 r. włączony do Królestwa Niderlandów, tworząc państwo buforowe, chroniące Europę przed imperialistycznymi zapędami Francji[2].

Jednakże już w 1830 r. wybuchło powstanie, na skutek którego dzisiejsza Belgia oderwała się od Holandii. Południowa część Niderlandów pragnęła niezależności ze względu na trzy kluczowe czynniki: protestantyzm (południe było katolickie), wolny handel (mieszkańcy chcieli protekcjonizmu jak we Francji) oraz niderlandzki (ówczesna „belgijska” elita mówiła po francusku). Holendrzy chcieli zdusić rewolucję i zwrócili się o pomoc do europejskich mocarstw. I gdyby nie powstanie listopadowe w Polsce, Rosja pewnie wysłałaby armię na pomoc, ale w ostatniej chwili wycofała się z interwencji. Prusy były obciążone długiem wojennym i nie stać ich było na kolejny konflikt, także ostatecznie o wszystkim zdecydowała Wielka Brytania i Francja, które poparły powstanie nowego państwa.

Tak Belgia ogłosiła niepodległość. Królem został Leopold I z dynastii Koburgów, który uosabiał powiązania ze wszystkimi ówczesnymi potęgami Europy. Był niemieckim księciem, pełnił funkcję oficera rosyjskiej armii, poślubił brytyjską następczynię tronu Charlottę, a po jej śmierci francuską księżniczkę Ludwikę Marię, a także był szwagrem Konstantego Romanowa – gubernatora Królestwa Kongresowego. Natomiast jego syn i następca tronu Leopold II był odpowiedzialny za zbrodnie dokonane w Kongu, belgijskiej kolonii do 1960 r.  Koszmar ludności cywilnej Konga zainspirował Josepha Conrada (właśc. Józefa Korzeniowskiego) do napisania „Jądra ciemności”.

 

Kwestia językowa

Nowoutworzone państwo ze stolicą w Brukseli obejmowało dwie grupy etniczne: francuskojęzycznych Walonów na południu i niderlandzkojęzycznych Flamandów na północy, ale językiem urzędowym był tylko francuski. I tu zaczęły się kłopoty. Mimo że Flamandowie stanowili w kraju większość (56,5 proc.[3]), to flamandzki (regionalna odmiana niderlandzkiego) był nauczany tylko w szkołach podstawowych. Natomiast francuski jako bardziej prestiżowy został językiem kolejnych szczebli edukacji, uniwersytetu, administracji oraz monarchii. Każdy Flamand, który chciał załatwić coś w urzędzie, musiał zrobić to po francusku. Bez znajomości francuskiego nie można było mieć wyższej pozycji społecznej i prestiżowego zawodu (lekarz, inżynier, prawnik, oficer itd.).

Oczywiście Flamandowie w większości mówili po francusku, ale był to język obcy, który znali w różnym stopniu. Jednym ze znanych absurdów takiej sytuacji była I wojna światowa – wielu gorzej wykształconych flamandzkich żołnierzy nie rozumiało rozkazów przełożonych po francusku, dlatego armia popełniała dużo błędów i ponosiła wiele strat. Język Walonów był jedynym urzędowym aż do 1873 r., gdy oficjalnym został też niderlandzki. Faktyczna dyskryminacja językowa trwała jednak aż do lat 60. XX wieku. Wtedy to miały miejsce protesty studenckie, które przypieczętowały emancypację flamandzkiego i faktyczną społeczną równość między obydwoma językami. Także w tym czasie najlepszy i najstarszy uniwersytet w Leuven podzielił się na dwa oddziały: niderlandzkojęzyczny KU Leuven oraz francuskojęzyczny Louvain-la-Neuve. W 1993 r. Belgia stała się federacją, której główne części stanowiły Flandria, Walonia oraz region stołeczny Bruksela. Poza tym już w latach 80. ustanowiono trzy oddzielne wspólnoty językowe: francuską, niderlandzką i niemiecką. Ten ostatni został symbolicznie językiem urzędowym ze względu na kilka niemieckich wiosek, które włączono do kraju jako zadośćuczynienie po I wojnie światowej. Obecnie więcej osób posługuje się w Belgii arabskim jako pierwszym językiem[4] (4 proc. w stosunku do 1 proc.).

 

Północ-Południe

Choć w teorii kwestia językowa została rozwiązana, to w praktyce budzi ona ogromne emocje aż do dziś. Jedną z najbardziej problematycznych kwestii jest Bruksela. Stolica znajduje się na terytorium niderlandzkojęzycznym i historycznie była flamandzkim miastem, lecz wraz z biegiem czasu stała się francuskojęzyczna. Dziś oficjalnie jest dwujęzyczna, jednakże w rzeczywistości w dwóch językach są tu tylko napisy, a w praktyce używa się niemal wyłącznie francuskiego. Jak można się łatwo domyślić, tak w Brukseli, jak i w Walonii, Flamandowie muszą posługiwać się francuskim, który jest notabene obowiązkowym językiem obcym w całej Flandrii, nauczanym w pierwszym etapie szkolnym, a dopiero w dalszej kolejności jest angielski. Analogiczna sytuacja nie ma miejsca w Walonii, gdzie uczniowie mogą wybrać między angielskim lub niderlandzkim jako obcym i, naturalnie, większość wybiera ten pierwszy. Dla flamandzkiej większości jest to źródłem ogromnej frustracji, ponieważ wystarczy pojechać 30 minut samochodem lub pociągiem (odległości są tu niewielkie), by znaleźć się w zupełnie innym kraju i kulturze.

Kuriozalne były też nieraz zebrania belgijskiego rządu federalnego, gdzie spotykali się Walonowie i Flamandowie. Ci drudzy, oczywiście, przechodzili na francuski, by dogadać się ze swoimi francuskojęzycznymi kolegami. Anegdota głosi, że, gdy poruszono temat nieobecności niderlandzkiego w walońskiej edukacji, jeden z francuskojęzycznych przedstawicieli orzekł, iż niderlandzki jest językiem brzydkim i nieużytecznym, więc żaden Walon uczyć się go nie zamierza. Na takie dictum wszyscy zebrani na sali Flamandowie zaczęli nagle mówić tylko w swoim ojczystym języku, wskazując, że kompletnie nie zrozumieli, co właśnie zostało powiedziane.

Obecnie we Flandrii ma miejsce nowy fenomen. Ostatnie pokolenie, które mówiło dobrze po francusku, pochodzi z lat 90. Młodsi ludzie świadomie bojkotują naukę francuskiego w szkole, na co nauczyciele przymykają oczy, a do kolegów z Walonii zwracają się z premedytacją tylko po angielsku. Podobne zjawisko ma miejsce w wielu brukselskich firmach, gdzie dyskryminowano dotąd flamandzki, a angielski stał się lingua franca.

 

Frytki, ale tylko z majonezem!

Języki to nie jedyny gorący spór w Belgii. Do II wojny światowej to Walonia odgrywała ważniejszą rolę w gospodarce ze względu na kopalnie i przemysł. Po wojnie sytuacja się odwróciła i Flandria z germańską kulturą pracy zaczęła przyciągać międzynarodowe inwestycje. Utworzyły one tam przemysłowe centrum dzięki ogromnej popularności portu w Antwerpii, który stał się drugim największym po Rotterdamie portem w Europie.

Doskonała infrastruktura i kultura oszczędzania sprawiły, że w latach 50. Flandria doświadczyła boomu gospodarczego. Innowacyjna gospodarka świetnie rozwija się tam aż do dziś, a towary takie jak piwo, czekolada, sery czy frytki stały się znakiem firmowym Belgii. Co do ostatnich, to legenda głosi, że wynaleźli je Belgowie, a przepis ukradli Francuzi i dlatego przyjęła się nazwa French fries. Nawiasem mówiąc, jedzone z keczupem wywołują tutaj taką samą reakcję jak pizza z ananasem we Włoszech.

Inną ciekawostką jest, że Belgia jest jedyną monarchią i federacją równocześnie. Rządzi nieprzerwanie arystokratyczna rodzina z dynastii Koburgów. Kraj od lat 90. jest bardzo zdecentralizowany i każdy region oraz wspólnota językowa posiada dużą autonomię. Nieprzypadkowo Belgia jest także jednym z niewielu krajów, w których wyniki testów PISA podzielono na Flandrię i Walonię, gdzie ta pierwsza wykazała się dużo lepszymi osiągnięciami[5].

 

Kochane pieniążki przyślijcie Flamandowie

Innym paradoksem jest niewątpliwie to, że Bruksela, mimo bycia jednym z najważniejszych centrów Europy, jest jednym z najbiedniejszych miast w Belgii ze względu na ludność napływową[6]. Jej niektóre dzielnice jak Molenbeek czy Schaerbeek bardziej przypominają Maroko niż serce Europy – zostały także uznane za matecznik dżihadystów na Starym Kontynencie[7], a dominują w nich biedni muzułmańscy imigranci, wśród których bezrobocie sięga nawet do 30 proc.[8]

Nie bez znaczenia jest także, że 75 proc. bogactwa kraju znajduje się we Flandrii[9], a uniwersytety w Leuven, Antwerpii i Gandawie zostawiają swoje francuskojęzyczne odpowiedniki daleko w tyle[10]. Bruksela i Walonia są bankrutami i nie przetrwałyby, gdyby nie transfery pieniężne z bogatej północy[11]. Najłagodniejsze szacunki mówią, że Flandria wysyła co roku do Brukseli i Walonii około 6 miliardów euro[12].

 

Czujność rewolucyjna

Wraz z upływem lat Flandria i Walonia wyewoluowały w dwa całkowicie różne państwa i społeczeństwa. Dlatego po każdych wyborach coraz trudniej jest utworzyć rząd federalny – w 2018 r. Belgia nie miała rządu przez 592 dni[13], a w 2010 r. przez 541 dni[14]. Ostatni rząd został nazwany koalicją „Vivaldi” ze względu na kompletnie różne afiliacje polityczne (kolory nawiązują do „Czterech pór roku” kompozytora): liberałów, socjalistów, zielonych oraz chadeków[15]. 9 czerwca w Belgii odbędą się nie tylko wybory do Europarlamentu, lecz także regionalne oraz do izby niższej (odpowiednika Sejmu), które mogą jeszcze bardziej skomplikować sytuację kraju.

W Walonii najbardziej popularne są trzy partie spod znaku „socjalizmu federacyjnego”: Ruch Reformatorski (MR) o profilu liberalno-federacyjnym, komunistyczna Partia Pracujących Belgów (PTB) oraz Partia Socjalistyczna (PS). Pośród tych partii najbardziej radykalna jest druga siła polityczna, PTB, mająca obecnie 14,9 proc. poparcia[16], o profilu otwarcie marksistowsko-leninowskim. Partia ma też swój odpowiednik we Flandrii (PVDA), ale nie jest aż tak popularna. W jej programie[17] znajdują się takie propozycje, jak: marksistowska walka z kapitałem, publiczne inwestycje zamiast oszczędności, obniżka wieku emerytalnego, podwyżka wszystkich zasiłków, podatek dla milionerów, 30-godzinny tydzień pracy, inwestycje klimatyczne rzędu 5 mld euro rocznie, zastąpienie handlu emisjami twardymi normami obowiązującymi wszystkich czy odejście od atomu.

Co się zaś tyczy polityki zagranicznej, to komuniści opowiadają się za wyjściem z NATO, a winą za wojnę na Ukrainie obarczają „Waszyngton i NATO jako współwinnych eskalacji i »rozbudowywania imperialistycznych stref wpływu«”[18]. Najbardziej jednak kuriozalną propozycją jest jedność Belgii wyrażana w sloganie „We Are One”. Chodzi o przekazanie większości kompetencji rządowi federalnemu, a co za tym idzie: „refederalizację polityki zdrowia, […], ale także gospodarki, zatrudnienia, nowych technologii i inwestycji publicznych na poziomie krajowym”[19], a poza tym partia chce, by „zasady państwa federalnego miały pierwszeństwo przed przepisami regionów i wspólnot”[20]. Kto za to zapłaci? Na pewno nie Walonia, która już teraz jest bankrutem.

 

Rozwód po flamandzku

Tymczasem na północy czuć powiew flamandzkiego nacjonalizmu i tendencji separatystycznych. Obie największe partie chcą dla regionu jak największej autonomii. Są to: Interes Flamandzki (nl. Vlaams Belang – VB) z 27,4 proc. poparcia[21] oraz Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) z 20,4 proc.[22] VB to partia o profilu etniczno-nacjonalistycznym, domagająca się pełnej niezależności Flandrii jako niepodległego państwa, a także antyimigrancka i blisko spokrewniona z holenderską PVV Geerta Wildersa, o której pisałam tutaj[23]. Jej popularność wynika z podobnych jak w Holandii powodów.

Najbardziej dosadnie Vlaams Belang mówi o rozpadzie Belgii – kraj ten istnieje tylko dlatego, że w interesie Walonii jest brać w nieskończoność flamandzką kroplówkę finansową i nie tylko nie wdrażać żadnych reform[24], lecz nawet pogłębiać lewicowy radykalizm i absurdalne wręcz rozdawnictwo. Dlatego partia jest za rozpadem kraju i utrzymywaniem dobrych relacji jako sąsiedzi, a nie w relacji płatnik-klient.

Pierwsza partia we flamandzkich sondażach jest także opcją eurosceptyczną, co w Belgii jest rzadkością, a w jej oficjalnym programie wyborczym możemy przeczytać, że „UE została przekształcona w unię transferową w belgijskim stylu, a Flandria oprócz bycia dojną krową Belgii i Walonii, stała się również dostawcą miliardów dolarów dla UE i krajów południowej Europy”[25].

Jeszcze ciekawszym przykładem jest druga największa flamandzka partia N-VA. Ugrupowanie opowiada się za surowszą polityką imigracyjną, ale też za cywilnym nacjonalizmem w myśl zasady, że każdy może stać się Flamandem dzięki wyznawanym wartościom, znajomości języka oraz pracy, która przyczynia się do tworzenia wspólnego dobrobytu[26]. Dlatego też ta formacja chce z jednej strony obciąć zasiłki dla migrantów, a z drugiej ułatwić imigrację zarobkową[27]. Liderem partii jest Bart De Wever – burmistrz Antwerpii, historyk, pisarz i znana postać publiczna. Zauważa on, że: „Flandria odpowiada za 60 proc. populacji, 70 proc. podatków i 80 proc. eksportu. Jednak w ciągu ostatnich 16 lat przez 12 lat istniał rząd federalny bez flamandzkiej większości. Gdzie na świecie zostałoby to uznane za demokratyczne?”[28]. Zarówno De Wever, jak i cała jego partia jest za niezależnością Flandrii, ale w modelu konfederacyjnym, gdzie nie dochodzi do rozpadu kraju, ale regiony mają większą autonomię, zaś wspólny jest tylko budżet na infrastrukturę i armię (tę drugą tworzoną również z Niderlandami i Luksemburgiem).

N-VA opowiada się także za dyscypliną budżetową i redukcją zadłużenia[29], a poza tym za „przejściem budżetu federalnego na dietę”[30], ponieważ każde podwyższenie świadczeń socjalnych odbywa się kosztem flamandzkiej klasy średniej. Mało kto wie, że to właśnie Belgia jest po Hiszpanii piątym najbardziej zadłużonym krajem w UE (108 proc. PKB)[31].

 

Wieczny powrót

W Belgii rządów jest bez liku, bo aż sześć: federalny, flamandzki, waloński, brukselski, niemieckojęzyczny i wspólnoty francuskojęzycznej. Fakt, że kraj mógł przez długi czas funkcjonować bez rządu federalnego, pokazuje, że ten jest być może zbędny, a lokalne wspólnoty najlepiej rządzą się same. Dlatego też opcja większej lub całkowitej niezależności regionów byłaby korzystna dla zamożnych Flamandów, ale katastrofalna dla żyjących ponad stan Walonów i brukselczyków.

Jednak na drodze do niezależności północy może stanąć belgijska kultura polityczna, która od 30 lat oddziela Flamandzki Interes kordonem sanitarnym. Oznacza to, że z zasady żadna z partii nie wejdzie w koalicję z VB, a ta, która to zrobi na szczeblu lokalnym, może być izolowana na poziomie centralnym.

Winny jest niezwykle skomplikowany system polityczny, który żartobliwie nazywa się w Belgii szukaniem drogi od rozwiązania do problemu. By utworzyć gabinet, partia lub koalicja musi mieć 50 proc. głosów, co jest w zasięgu N-VA i VB. Takie samo poparcie musi zdobyć rząd federalny, ale tu już dogadać się muszą partie walońskie, brukselskie i flamandzkie, dlatego bardzo możliwe jest, że duże frakcje francuskojęzyczne dogadają się z wieloma mniejszymi flamandzkimi, wykluczając VB ze współrządzenia. Dlatego też przez ewentualną koalicję z Interesem Flamandzkim w rządzie flamandzkim N-VA może stracić szansę na udział w rządzie federalnym. Natomiast, by przegłosować wymarzoną niepodległość lub konfederację, należy zmienić konstytucję przy większości 66 proc. na szczeblu federalnym. I tu błędne koło się domyka.

Absurdystan

W ciągu niemal 200 lat istnienia Królestwo Belgii nie wytworzyło silnej tożsamości na wzór amerykański ani spajającej świadomości obywatelskiej jak wielojęzyczna Szwajcaria. Kraju nie łączy kultura, język, a tym bardziej naród. Nowy rząd federalny po kolejnych wyborach będzie jeszcze trudniejszy do utworzenia ze względu na piętrzące się przed nim wyzwania. Niedawno Bank Centralny Belgii poinformował, że „finanse publiczne kraju pozostają powodem do niepokoju”[32], a także, iż „w 2025 r. jedynie Słowacja będzie miała większy deficyt budżetowy niż Belgia”[33]. Obniżenie zadłużenia będzie bardzo trudne ze względu na rozbudowane państwo opiekuńcze. Sytuacji nie poprawia też fakt, że Królestwo musi podnieść wydatki na zbrojenia ze względu na zapowiedzi Donalda Trumpa o niebronieniu państw, które nie płacą wystarczająco, a obecnie Belgia jest drugim po Luksemburgu członkiem wydającym najmniej na obronę (1,1 proc. PKB[34]).

Tradycyjnie i w tej kwestii są rozbieżności między dwoma regionami. Flandria chce osiągnąć 2 proc.[35], obcinając wydatki na bezpośrednie inwestycje zagraniczne (np. w Kongo) i obniżyć budżet na potrzeby imigrantów (azyle itp.), a oszczędności przeznaczyć na zbrojenia. Natomiast Bruksela i Walonia nie postrzegają wojny jako realnego zagrożenia i planują przeznaczyć więcej na walkę z… globalnym ociepleniem. Nie dziwi zatem, że Flamandowie martwią się o brak gwarancji bezpieczeństwa od NATO, jeśli republikanie dojdą do władzy. Jeszcze mniej dziwi flamandzki sprzeciw wobec systemu, w którym jeden naród pracuje na drugi.

 

Przypisy:

[1] https://www.youtube.com/watch?v=i2cR_amAXus (dostęp: 29.03.2024).

[2] G. Deneckere, B. De Wever i in., Een geschiedenis van België, Academia Press, Gent, s. 123.

[3] https://nl.wikipedia.org/wiki/Bevolking_van_Belgi%C3%AB (dostęp: 30.03.2024).

[4] D. Doochin, How Many People Speak Arabic Around The World, And Where?, Babbel Magazine, https://www.babbel.com/en/magazine/how-many-people-speak-arabic (dostęp: 31.03.2024).

[5] L. Walker, ’Ship is sinking’: School performance levels of Belgian pupils slipping dramatically, The Brussels Times, https://www.brusselstimes.com/825737/ship-is-sinking-school-performance-levels-of-belgian-pupils-slipping-dramatically (dostęp: 31.03.2024).

[6] G. Deneckere, B. De Wever i in., dz. cyt., s. 14.

[7] Molenbeek, przystań dżihadystów w sercu Europy, [w:] TVN24 na weekend [on-line]. tvn24.pl, https://tvn24.pl/magazyn-tvn24-na-weekend/molenbeek-przystan-dzihadystow-w-sercu-europy,14,296?debateSlug=tvn24-na-weekend (dostęp: 31.03.2024).

[8] Tamże.

[9] Drie kwart van 500 rijkste Belgen woont in Vlaanderen, Nieuwsblad, https://www.nieuwsblad.be/cnt/dmf20150608_01719803 (dostęp: 1.04.2024).

[10] QS World University Rankings: Europe 2024, https://www.qschina.cn/en/europe-university-rankings, (dostęp: 1.04.2024).

[11] J. Bielecki, Agonia królestwa w sercu Unii Europejskiej. Czy Belgia przestanie istnieć?, Rzeczpospolita, https://www.rp.pl/swiat/art39642811-agonia-krolestwa-w-sercu-unii-europejskiej-czy-belgia-przestanie-istniec (dostęp: 1.04.2024).

[12] Does the N-VA no longer want to show solidarity with Wallonia?, Frequently Asked Questions, NVA, https://english.n-va.be/frequently-asked-questions (dostęp: 1.04.2024).

[13] Belgium breaks own record for longest period without government, The Brussels Time, https://www.brusselstimes.com/124777/belgium-breaks-own-record-for-longest-period-without-government (dostęp: 2.04.2024).

[14] Tamże.

[15] K. Dąbrówka, Belgia wychodzi z kryzysu: „Vivaldi” na trudne czasy, Instytut Nowej Europy, https://ine.org.pl/belgia-wychodzi-z-kryzysu-vivaldi-na-trudne-czasy/ (dostęp: 3.04.2024).

[16] F. Mees, DE GROTE PEILING. Vlaams Belang met voorsprong de grootste, Vooruit neemt een diuk, HLN, https://www.hln.be/binnenland/de-grote-peiling-vlaams-belang-met-voorsprong-de-grootste-vooruit-neemt-een-duik~af8e78f9/?referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com%2F https://english.n-va.be/frequently-asked-questions (dostęp: 1.04.2024).

[17] Podaję za: M. Bochajczuk, Komuniści z TikToka, czyli belgijska Partia Pracy, Euractiv, https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/komunisci-z-tiktoka-czyli-belgijska-partia-pracy/ (dostęp: 1.04.2024).

[18] Tamże.

[19] We Are One – Pour l’unité de la Belgique, PTB, https://www.ptb.be/programme/we-are-one-pour-lunite-de-la-belgique-0 (dostęp: 1.04.2024).

[20] Tamże.

[21] F. Mees, dz. cyt.

[22] Tamże.

[23] M. Roels, A ja waszej wysokości odbiorę Niderlandy, Warsaw Enterprise Institute, https://wei.org.pl/2024/aktualnosci/marta-roels/a-ja-waszej-wysokosci-odbiore-niderlandy/(dostęp: 2.04.2024).

[24] Vlaanderen onafhankelijk, Vlaams Belang, https://www.vlaamsbelang.org/een-onafhankelijk-vlaanderen (dostęp: 2.04.2024).

[25] Een vrij Europa, Vlaams Belanghttps://www.vlaamsbelang.org/een-vrij-europa (dostęp: 2.04.2024).

[26] Inburgering en integratie, N-VA, https://n-va.be/standpunten/inburgering-en-integratie (dostęp: 2.04.2024).

[27] Tamże.

[28] R. Liekens, Bart De Wever, N-VA-voorzitter: ‘Voor Bart De Pauw zijn de gevolgen van zijn veroordeling disproportioneel’, Humo, https://www.humo.be/nieuws/bart-de-wever-n-va-voorzitter-voor-bart-de-pauw-zijn-de-gevolgen-van-zijn-veroordeling-disproportioneel~bc77c9db/ (dostęp: 2.04.2024).

[29] Vlaamse begroting, N-VA, https://n-va.be/standpunten/vlaamse-begroting, (dostęp: 2.04.2024).

[30] Federale begroting, N-VA, https://n-va.be/standpunten/federale-begroting (dostęp: 2.04.2024).

[31] Third quarter of 2023 Government debt down to 89.9% of GDP in euro area Down to 82.6% of GDP in EU, Eurostat, https://ec.europa.eu/eurostat/documents/2995521/18357971/2-22012024-AP-EN.pdf/8b631960-6df6-b7b6-49a0-031dca1479c6 (dostęp: 2.04.2024).

[32] T. Lipczyński, Bogata Belgia ma problem z deficytem. Tylko jeden kraj strefy euro wypada gorzej, Forsal, https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/9458722,bogata-belgia-ma-problem-z-deficytem-tylko-jeden-kraj-strefy-euro-wyp.html (dostęp: 4.04.2024).

[33] Tamże.

[34] U. Realfonzo, NATO welcomes 'unprecedented rise’ in defence spending for 2024, The Brussels Times, https://www.brusselstimes.com/924180/nato-welcomes-unprecedented-rise-in-defence-spending-for-2024-tbtb (dostęp: 4.04.2024).

[35] N-VA wil fiscale aftrek voor investeringen in defensie, VRT nws, https://www.vrt.be/vrtnws/nl/2024/03/28/n-va-wil-fiscale-aftrek-voor-investeringen-in-defensie/ (dostęp: 4.04.2024).

Inne wpisy tego autora

Odyseja pocztowa z listem poleconym w tle

W PRL-u normą było, że kupowało się buty, które psuły się w pierwszej godzinie użytkowania, pomarańcze przyjeżdżały tylko na święta zza wielkiej wody, a mieszkańców

A ja waszej wysokości odbiorę Niderlandy

W Holandii upadł wieloletni rząd premiera Ruttego głównie przez problem z imigracją, forsowanie polityki klimatycznej oraz podwyższone koszty życia. Wygrała partia konserwatywna o dość enigmatycznym