Dobrowolny podatek na wojsko

Doceniasz tę treść?

MON ujawniło budżet na 2016 r., a PiS – słowami kandydata na ministra obrony – plany zwiększenia liczebności armii o 40 tysięcy żołnierzy. Korelacja tych dwóch faktów pozwala zadać pytanie – za co chcemy utrzymać większa armię, jakie stworzyć mechanizmy jej  finansowania? Idea zwiększenia liczebności wojska jest jak najbardziej słuszna, jednak nijak nie wystarczy pieniędzy na taki ruch z budżetu na 2016 r. Jeśli podobnie będą wyglądały budżety na kolejne lata – także nie. Potrzebne będzie zwiększenie procentowego udziału wydatków na obronę albo poprzez dodatkowe obciążenia fiskalne dla obywateli, albo posunięcie nadzwyczajne, choćby dobrowolną składkę na ten cel w zamian za możliwość odpisania tego wydatku od podstawy opodatkowania. 

W 2016 r., wydatki na obronę mają sięgnąć w 2016 r. 2 proc. PKB, wobec dotychczasowych 1,95 proc. PiS mówi jednak o 2,5 proc., a nawet 3 proc. Byłby to już całkiem pokaźny wskaźnik, zresztą w pełni uzasadniony sytuacją geopolityczną Polski, Brakujące 0,5 proc. do 1 proc. z czegoś jednak trzeba będzie dołożyć, a to niebagatelna suma.

Oprzyjmy się na danych z 2014 r. jako podstawie do zarysowania problemu. W 2014 r. polskie PKB wyniosło 1724,7 mld złotych, w 2015 r. PKB przyrośnie jednak – według prognoz – o 3,4 proc. zatem w 2015 r. powinno sięgnąć 1783,34 mld zł. 3 proc. od tej kwoty dałoby więc 53,5 mld złotych.

40 tysięcy żołnierzy to ok. 40 proc. liczebności obecnej armii czynnej. Na 140-tysięczną armię potrzebny byłby zatem budżet wysokości 50,3 mld zł, ponieważ budżet MON na 2016 r. to 35,930 mld złotych. Gdyby wzrost liczebności armii miał oznaczać proporcjonalny przyrost budżetu obronnego (choć wcale tak być nie musi) brakowałoby 17,57 mld zł.

Widać zatem, że 3 proc. PKB daje kwotę wystarczającą do proporcjonalnego przyrostu liczebności żołnierzy i sprzętu w armii. Gdyby jednak zachować wskaźnik 2 proc., a nawet zwiększyć go do 2,5 proc. pieniędzy nie wystarczy. Nawet w przypadku, gdyby zwiększać jedynie liczbę żołnierzy zachowując wydatki modernizacyjne na zakładanym poziomie. A to z tej przyczyny, że ledwie 5,6 mld zł w budżecie na 2016 r. jest przeznaczonych na  zakup nowego sprzętu, reszta pójdzie na wydatki bieżące.

Brakujące kilkanaście miliardów złotych rocznie na armię można by wygospodarować poza regularnym budżetem MON odwołując się do stymulowanej odpisem podatkowym ofiarności obywateli. Skoro instytucje pożytku publicznego mają swoje 1 proc., skoro rozważany jest podobny mechanizm wobec kościołów, dlaczego system ten nie miałby zadziałać w wypadku armii. Oczywiście, mógłby ucierpień nieco budżet państwa – najpierw trzeba by jednak policzyć czy i o ile – ale obywatele wiedzieliby, że ich datki pro-obronne nie rozpływają się w ogromie wydatków publicznych lecz są precyzyjnie kierowane do sił zbrojnych.

Obok aktywności w obronie terytorialnej byłby to kolejny silny impuls stymulujący obywatelski etos militarny, który niemal zanikł po wprowadzeniu w Polsce armii zawodowej.

Inne wpisy tego autora

Ukraina zawiodła Zachód

Ukraina wchodzi w trzeci rok wojny z Rosją w gorzkiej atmosferze, z niewielką tylko nutą nadziei. Optymizm daje jednogłośna decyzja Rady Europejskiej o przyznaniu pakietu

Posłuchaj Ukraino nauk z Wietnamu

Amerykanie mają talent i rozmach w robieniu biznesu, kiedy jednak chodzi o generujące gargantuiczne koszty interwencje zagraniczne, wykazują się beztroską; przez lata hojnie łożą na

Wyspa piękna, jak… wojna

Wybory Tajwanu To nie Ukraina, ale Tajwan jest miejscem, gdzie mogłaby wybuchnąć trzecia wojna światowa, gdyby sprawy poszły źle. Dlatego każde znaczące wydarzenie polityczne na