Niedziela z handlem czy bez? Niech zdecydują gminy

Doceniasz tę treść?

Trwa bitwa na głosy. Głosy oddawane pod petycjami związanymi z handlem w niedzielę. Niestety, sama dyskusja omija istotę sprawy. 

Sytuacja jest prosta – z inicjatywy społecznej zebrano podpisy pod projektem ustawy ograniczającej drastycznie handel w niedziele. Zamknięte dyskonty i centra handlowe, maja ulżyć ludziom pracującym w handlu i „przywrócić niedzielę rodzinie”. W jeden tylko weekend zbieranie podpisów w centrach handlowych to 75 tys. głosów za możliwością zakupów w niedzielę. Liczba robi wrażenie.

Wynik glosowania w Sejmie wydaje się przesądzony – handlu w niedzielę będzie drastycznie mniej. Jednak coś innego budzi niepokój, a mianowicie „uniwersalność ograniczenia”. Zamknięte będą dyskonty w małych miasteczkach, średnich miastach i w aglomeracjach. Projekt nie uwzględnia charakterystyki miast i regionów. Tak samo traktuje małe miasteczka, wsie i aglomeracje. Tak samo senne miejscowości i turystyczne centra.

Szanujmy jednocześnie potrzebę wyciszenia w mniejszych miejscowościach np. na wschodzie Polski. Ale szanujmy też tempo pracy i życia mieszkańców Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Trójmiasta. Ludzie pracujący kilkadziesiąt godzin w tygodniu (znacznie powyżej kodeksowe 40) chcą mieć większe możliwości robienia zakupów. I także trzeba to uszanować.

Czy to pozornie nierozwiązywalny konflikt? Nie do końca. O otwarciu sklepów w niedziele powinny bowiem decydować samorządy. To one wiedzą jakie są potrzeby mieszkańców i ich oczekiwania. To samorządy mogą tworzyć elastyczne zasady działania handlu. Gminy powinny mieć możliwość różnicowania handlu – inaczej w sezonie, inaczej w „martwym okresie”.

Niestety, takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. Niezależnie od przynależności partyjnej rządzących dyskusja o handlu jest upolityczniona. Albo zbyt liberalna, albo zbyt konserwatywna. Nigdy zróżnicowana. To bardzo źle – głównie dla samego handlu.

Inne wpisy tego autora

Urzędnik da umowę o pracę? Jest taki projekt

Czy urzędnik będzie decydował o kształcie umowy między przedsiębiorcą a jego współpracownikiem/pracownikiem? Państwowa Inspekcja Pracy chciałaby takich rozwiązań. Osobiście wolę, by spory pracownik–pracodawca rozstrzygał jednak