Czort wie co z tego się jeszcze wykluje. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że PiS wyczarował sobie jeszcze jeden front walki. Prezydenci i radni, reprezentujący 9 województw ogłosili 14 marca na konferencji w Warszawie powstanie ogólnopolskiego Ruchu Samorządowego „Bezpartyjni” . Samorządowcy, trochę speszeni, jakiś czas krążyli, jak wokół słonia , wokół projektu nowej ordynacji wyborów do samorządów i zasad dwukadencyjności, która miałaby obowiązywać od zaraz. Ustawa wymiotłaby tysiące słabych, czy uzależnionych od lokalnych sitw, polityków, ale też przykładnych burmistrzów, radnych zasłużonych dla swoich regionów. W kwestii dwukadencyjności prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki odparował, jakby tylko czekał na to pytanie: „Jesteśmy za dwukadencyjnością powszechną. Do samorządów, ale też do Sejmu i Senatu. Niech PiS przegłosuje taką ustawę a potem ogłosi wszystkim nowe wybory”. Ot taka figura retoryczna, pokazująca jednak, że rząd czeka ostra przeprawa z samorządowcami. Poważniejszym problemem dla PiS może być rozbudzenie niedźwiedzia – narodziny nowej, tym razem zrównoważonej umysłowo i skutecznej w działaniu. To nie jest towarzystwo, które złapie za trąbki, fikuśne okulary i zacznie układać skecze o Kaczyńskim albo obnosić się z napisem „mam cipkę”. Równoległe konferencje zapowiadają prezydenci miast, lokalne samorządy w każdym z dziewięciu województw a do nich dołączają kolejni i kolejni.